Opieram głowę o szybę.
- Szampana?
- Niall, wiesz co mi potem odwala.
- To dość zabawne. Ale nie mogę pilnować cię cały dzień. Soku?
- Lepsze wyjście. - uśmiecham się i odbieram szklankę. - Jak długo będziemy lecieć?
- Tylko trzy godziny.
- Jak się będe bać to przytulisz mnie?
- Oczywiście od tego jestem.
Biorę go za rękę.
Całuje mnie w nią i wraca do pracy na komputerze.
Dostaję wiadomość od Thomasa. Jak tam u mnie. Odpisuję mu.
" Wszystko w porządku. Pracujesz?"
"tak, bez ciebie"
" Tak wyszło."
"Teraz z panem Horanem latasz?"
" Tak"
" Nie zrób z siebie idiotki"
" Nie tym razem. Ale jeśli już to jestem szczęśliwą idiotką"
" O czym nie wiem"
" O czymś i się nie dowiesz"
"Czemu"
" A czemu mam ci mówić?"
" Kumplami jesteśmy"
" Jestem szczęśliwa okay? Wystarczy."
" Tak."
Nie odpisuję już. Chowam telefon i biorę kartki do rąk. Może w końcu coś napiszę.
Patrzę na Nialla i słowa jakoś same się piszą. Jest moją weną- myślę rozbawiona. Lubię pisać i czytać. Kiedy mam czas. Kolejne kartki są zapisane moim drobnym pismem. Czas szybko płynie.
- Skarbie zaraz lądujemy.
- Jasne. - zginam kartki i chowam do książki.
- Piszesz?
- Jesli mam czas.
- Aha.
Książkę wkładam do torebki. Idziemy przez lotnisko. Skąd tu tylu dziennikarzy.
Trzymam się za Niallem. Nie chce się zgubić. Każdy o coś pyta i robi zdjęcia.
W końcu docieramy do podstawionego samochodu. Wsiadam i oddycham z ulgą. Jezu co tu takiego ciekawego. Masuję obolałą rękę.
- Przepraszam.
- nie masz za co.
- Nie wiedziałem, że mogą się tutaj pojawić
- Nie ma sprawy.
- Nie przeszkadza ci to ?
- To dziwne.
- Że interesuje ich moje życie?
- Tak, każdy ma prawo do prywatności.
- Dlatego ukrywam się w domu.
- Dobre wyjście. - uśmiecham się i przysuwam do niego.
Obejmuje mnie w tali i całuje w czoło. Uśmiecham się. Dojeżdżamy do jakiegoś...domu?
Wysiadamy przed wielką rezydencją.
- Nie mów, że to twój dom.
pałac, zamek jakkolwiek.
- Eee... mój.
- Boże. - kręcę głową niedowierzając. - To tak z cztery, może pięc moich.
- No może. Chodz.
- Zgubię się. - cały czas przyglądam się tej rezydencji. Nie mogę się ruszyć, bo ona jest mega piękna.
- Nie zgubisz. Ciągnie mnie do wejścia.
- Ej, zostaw podziwiam tak? Zaszczyt stania na chodniku.
Niall macha na kogoś ręką. Zabierają nasze bagaże.
- Kiedyś możemy wziąć tutaj twojego tatę.
Przenoszę wzrok na niego. Usta ciągle mam otworzone. Tak, zbierajcie mi szczękę z ziemi.
Podchodzi do mnie i całuje.
- To tylko nic nie warte miejsce
- Jest piękne.
- Ty piękniejsza
Kładę dłoń na jego policzku.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Splatam z nim palce.
- Pokażesz mi ten pałac? - rozglądam się.
- Tak.- Wchodzimy do środka. Stoję w hallu i rozglądam się.
Jest piękny. Są obrazy i rzeźby. Szerokie schody z marmuru prowadzą na górę.
- Pani pozwoli
Odprowadza mnie po rezydencji. Jestem w szoku
- A tu masz całą łazienkę dla siebie, żebyś miała dużo czasu, aby się przygotować.
- Wow... - stoję progu i jestem zaskoczona.
- Sukienka wisi na drzwiach szafy w pokoju. Może chciałabyś coś zjeść?
- Nie, nie jestem głodna. - odpowiadam przejeżdżając ręką po kącie umywalki. Też z marmuru.
- Dobrze- całuje mnie w usta.- Przynieść ci wina?
- Poproszę.
Niall wychodzi, a ja zostaję sama. Skąd ja się wzięłam w tej bajce. Czuję się jak księżniczka, a co będzie wieczorem? Odkręcam wodę i napuszczam ją do wielkiej wanny.
Mam sporo czasu. Rozsuwam zamek sukienki.
Niall wraca do mnie z lampką wina.
- Dziękuję. - całuję go w policzek i stawiam kieliszek przy wannie.
- Może pomogę.- Składa mi pocałunek na szyi.
- Jeśli masz ochotę - mruczę patrząc na nas w lustrze.
- Bardzo mam- zsuwa ze mnie materiał.- Ale są rzeczy, którymi muszę się teraz zająć. A wiem, że utknąłbym tu na dłużej.
- Powiem tylko, że przykro mi z tego powodu. Naprawdę. Wolałabym abyś został... Na dłużej - dotykam ręką jego karku
- Zdecydowanie wolałbym zostać na dłużej. O wiele dłużej...- Rozpina mój stanik.
- Nie znajdziesz choć troszkę tego czasu?
- No właśnie nie.- Jak na zawołanie rozdzwoniła się jego komórka.
Wywracam oczami i całuję go w usta. Zsuwam majtki i wchodzę do wanny.
- Miłej kąpieli skarbie.
- Dzięki - puszczam mu oczko i biorę wino.
Woda jest przyjemnie ciepła. Odprężam się całkowicie. Jest mi dobrze i wychodzę dopiero po godzinie. Owinięta w sam ręcznik idę zobaczyć sukienkę na dziś wieczór.
Zakładam bieliznę, a potem długą niebieską suknie. Jest lekka i ładnie faluje.
Robię sobie makijaż.
Włosy upinam tak, że na policzki opada mi parę kosmyków.
- Ślicznie - słyszę za sobą Nialla.
Odwracam się do niego. Jest w czarnym smokingu.
- Dziękuję.
Podchodzi do mnie i całuje.
- Czy zechce pani mi towarzyszyć dzisiejszego wieczora?
- Z przyjemnością panie Horan. - uśmiecham się do niego.
- Panno Tomlinson- bierze mnie pod rękę.
- W ogóle pan się idealnie prezentuje w tym garniturze.
- Ty wyglądasz olśniewająco.
- Pomyliłam bajki.
- Tak? Uważam, że jesteśmy we właściwej bajce.
Trzymam mocniej jego ramię i uśmiecham się. Schodzimy na dół.
Czeka na nas limuzyna.
Wciąz nie mogę w to wszystko uwierzyć.
Wszyscy się nami interesują. Jestem zestresowana. Ja tu naprawdę nie pasuje. Nawet nie mam o czym mówić. Niall ciągle trzyma mnie za rękę.
Staram się uśmiechać tak ładnie. Naturalnie. I mi wychodzi.
- Zatańczymy?
- Tak. - idziemy na parkiet.
Idealnie prowadzi mnie w rytm muzyki.
- Jesteś zestresowana.
- Tak trochę.
- Nie przejmuj się nimi.
- Pierwszy raz jestem w takim miejscu. Nie jako kelnerka.
- Teraz zawsze będziesz w takich.
- Zawsze? W takich?
- To część mojego życia.
- A ja jestem jego częścią?
- Tak i to najważniejszą.
Uśmiecham się do niego i robię obrót. Nikt mi nigdy nie powiedział takich słów.
Obraca mnie w tańcu.
- Gotować może nie umiesz, ale tańczysz świetnie kochanie.
- Tak, uczyłem się trochę.
- Są efekty. - przechyla mnie delikatnie.
- Tak. To bardzo fajne.
Po jakimś czasie podchodzą do nas dwie pary. Mężczyźni są mniej więcej w wieku Nialla, a kobiety około 40.
- Ma pan nadzwyczaj piękną kobietę panie Horan. - jeden z nich posyła mi uśmiech.
- Tak. Najpiękniejszą.
Przedstawiają nam swoje małżonki. Jak dla mnie to one są puste. Naprawdę głupie. Rozmawiają tylko o kosmetykach i ubraniach jakby nie było innych tematów. Boże... Jak jakieś licealistki.
- Pieniądze wam chyba mózg wyprały - mówię. Stoimy we trzy. Trochę dalej stoi Niall, George i James.
- Co?- Nie zrozumiały nawet tak prostego zdania.
Wywracam oczami.
- Nic. Piękna sukienka. - omijam je i wychodzę do ogrodów
Spaceruję po pięknym ogrodzie. Naprawdę ktoś go ładnie zaaranżował.
- To tutaj zniknęłaś.
- Co tu robisz? - odwracam się do Niall'a delikatnie uśmiechając.
- Zastanawiałem się gdzie podziała się moja księżniczka.
- Musiałam się dotlenić. One są przerażająco..głupie Niall - krzywię się.
- Wiem...
- Nie rozumiem co ci mężczyźni w nich widzą. Albo dobra wiem. Przerażająco wielkie dekolty.
- Wolę piękne, niebieskie oczy.
Podchodzę do niego. Opieram podbródek na jego barku, a dłonie wsuwam mu pod marynarkę.
- Chcesz już do domu?
Muskam zagłębienie jego szyi i przejeżdżam po nim nosem. Docieram do ust blondyna.
- Ale niech wieczór nadal trwa.
- Niech trwa.- Oddaje mój pocałunek.
Zegna się z tymi ludźmi i wracamy. Siedzimy w limuzynie a on całuje mnie po szyi. Ręką oplatam jego kark, a oczy przymykam. Odchylam głowę dając mu lepszy dostęp. Samochód się zatrzymuje a my wysiadamy. Bierze mnie na ręce i wnosi do rezydencji.
Stawia mnie dopiero w sypialni. Zdejmuję mu marynarkę i rzucam na podłogę. Rozpinam guziczki jego koszuli. Całuje mnie w usta i powoli rozpina moją sukienkę. Opada ona na podłogę
Kierujemy się w stronę łóżka.
- Muszę cię częściej oglądać w takich koronkach,
- Dla ciebie wszystko.
Kładzie mnie na łóżku i całuje. Przesuwa dłońmi po moim ciele. Tak cholernie go pragnę. rozpala mnie. Rozpinam pasek jego spodni oddając pocałunki.
Całuje mnie po szyi.
Obracam nas. Siadam na nim i jeżdżę dłońmi po jego torsie i barkach. Kładzie dłonie na moich biodrach. Zdejmuje mu spodnie. Pochylam się i ciągnę za jego dolną wargę. Zsuwa ze mnie bieliznę. Całuję go po klatce i obojczykach. Zsuwam mu bokserki.
Podnoszę się lekko i opadam na niego. Jęczę z przyjemnością.
Poruszamy się w wspólnym rytmie. Opieram ręce na jego ramionach. Co chwila go całuję. O tak... Odchylam głowę do tyłu i krzyczę z przyjemności. Dochodzę i nie mogę się pozbierać.
Leżę na jego klatce i łapię oddech. W końcu kładę się obok z uśmiechem. Było tak wspaniale. Jak zawsze. Przytula mnie do siebie i składa czuły pocałunek na mojej szyi.
- Zmęczony?
- Troszkę, a ty?
- Rano będę czuła efekty.
- Oj.
Zamykam oczy.
- dobranoc - bardziej się wtulam.
Całuje mnie w czoło i oboje zasypiamy