czwartek, 30 października 2014

Epilog

~*~
Wychodzimy od lekarza za rękę.
Niall normalnie nie może się doczekać
- Naprawdę musisz być cierpliwy - śmieję się. - Możemy iść do sklepu? Nie mam ubrań.
- Jasne.
- I do meblowego.
- Dla ciebie wszystko
- Słodki jesteś.
- Dziękuję
Biorę go za rękę i spacerem idziemy do sklepu.
Wybieramy masę rzeczy.
Popołudniu wracamy do domu.
- Niall, naprawdę nie mogę wrócić do pracy?
- A możesz trochę z tym poczekać?
- Potem nie będę mogła.
- Jeżeli chcesz, ja ci nie zabronię.- Jest smutny
- Ty pracujesz, a ja siedzę sama w domu.
- Miałem zamiar pracować w domu
- Dobra - idę rozpakowywać zakupy
- To wracasz?
- Nie.
Przytula mnie.
- Daj pomogę ci
Układamy wszystko w wielkie garderobie.
- To ja zrobię obiad- mówi NIall
- Ty? – dziwię się.
- Trochę się uczyłem.
- Dobra, gotuj - podnoszę ręce do góry ze śmiechem.
- Ty we mnie nie wierzysz
- Oczywiście, że wierzę.
Całuje mnie w usta i idzie do kuchni. Ciekawe co z tego wyjdzie
- Tatuś spali nam dom - mówię do brzucha śmiejąc się
Kładę się na łóżko. Jak dobrze być w domu.
Wszystko jest teraz na swoim miejscu.
- Kochanie obiad- woła mnie Niall
- Już idę. - wstaję i udaję się do kuchni.
Jestem zdziwiona widząc ją całą
- Ładnie pachnie.
- Siadaj. Zrobiłem kurczaka
Siadam przy stole i dostaję obiad. Jemy go razem. Jest naprawdę dobry.
Niall uśmiecha się do mnie
Potem sprzątam. Głód zaspokojony,
Mam straszny apetyt.
- Maluchy są wymagające.
- Tatuś będzie spełniał każdą zachciankę
Siadam z nim na sofie.
- Będzie wspaniale.
- Oczywiście, że tak
- Kocham cię,. - całuję go.
- Ciebie też
- Jakie damy im imiona?
- Nie wiem skarbie. Masz jakieś pomysły?
- Niall - uśmiecham się.
- Ale może być dwóch chłopców
- No więc... hmm Thomas? Matt?
- Thomas ładnie. A dziewczynki?
- No ja nie wiem. - wzdycham. - Coffe? Summer?
- Ładnie.
Opieram głowę o jego ramię. Biorę go za rękę
Jest dobrze, wręcz idealnie.
- Będzie już dobrze?
- Tak. A i będziesz miała rodzeństwo
- Coo? - otwieram szerzej usta.
- No młodsze rodzeństwo
- No wiem, że nie starsze. Jeju.
- Tak, ale cii... Ty jeszcze nic nie wiesz.
- Haha, dobrze. - siadam mu na kolanach i patrzę w niebieskie oczy.
- Jesteśmy też zaproszeni na kolację pojutrze,
- I pójdziemy.
Całuje mnie w usta
Uśmiecham się oddając pocałunek. Rękoma trzymam go za kark.
- Wiesz kobiety w ciąży mają większą ochotę - mruczę mu do ucha,
- Tak?- Oddaje moje pocałunki i układa na kanapie.
- Pamiętasz tę ...noc? - wskazuję na mebel.
- Pamiętam każdą noc.
Zagryzam wargę uśmiechając się.
Ciągle mnie całuje i zaczyna rozbierać
Zdejmuję mu koszulę. Rękoma zjeżdżam do paska od spodni i rozpinam go. Po chwili wsuwam dłoń do jeansów blondyna
Biorę jego męskość w swoje dłonie. Wzdycha mi wprost do ust.
Powoli poruszam ręką. Całuję go i sprawiam mu przyjemność
Oddycha przez usta i zciąga ze mnie spodnie wraz z bielizną.
Zostaję naga. Jego spojrzenie, aż pali
Jeździ dłońmi po moim ciele. Jak cudownie znowu to czuć.
Tam tą noc przypominam sobie z wypiekami na twarzy
Jestem co raz bardziej rozpalona
Wiercę się pod nim.
- Kochanie- mruczy mi do ucha.
- Oh..
Powoli i delikatnie we mnie wchodzi
Od razu jest we mnie cały. Wypycham biodra i zaczynamy się poruszać.
Jest mi tak cudownie
Jęczę cicho do jego ucha.
Dochodzę, ale on nadal się porusza.
Krzyczę jego imię, gdy znów dostaję spełnienie.
Tuli mnie do siebie i całuje po głowie
- O Boże... - aż mi świat wiruje
Jeździ dłonią po moim ciele.
- Jezu jak cudownie...
- Jak zawsze. Nieziemsko.
- Tak.- Dotyka mojego brzuszka i zjeżdża niżej.
Znów się wiercę czując podniecenie.
Dotyka mojego uda i wraca ku górze.
Wzdycham cicho.
Całuje mnie w usta i zaczyna mnie tam dotykać.
Przymykam oczy, a wargi mam rozwarte.
Czuję jego palce.
- Jezu - jęczę. To jest takie przyjemne.
Jest mi tak dobrze.
Chcę żeby zrobił to szybciej.
To cudowna tortura
Dochodzę i oddaję mu swoje soki. Dyszę próbując uspokoić oddech.
Jezu jak mi dobrze.
Przytulam się do narzeczonego
- Zmęczona?
- Trochę.
Niall bierze mnie na ręce i niesie do sypialni
Ale najpierw trzeba to skończyć
Jest ósmy miesiąc a ją stoję w białej sukni przed lustrem.
Uśmiecha się do swojego odbicia.
Odwracam się widząc mojego tatę i Sophie.
- Jesteś taka śliczna- mówi tata.- Jezu, kiedy ty tak wyrosłaś
Śmieję się całując go w policzek.
- Jak się czujesz mamo? - pytam.
- Dobrze. - Przytula mnie.
- No jeszcze trochę i będę mieć rodzeństwo.
- Tak.
- Idziemy?
- Gotowa?
- Tak mi się wydaje.
Tata bierze mnie za rękę i schodzimy.
Trochę się denerwuję. Ale to nasz dzień.
Jestem taka szczęśliwa.
- Kocham cię tato. - mówię gdy stoimy w drzwiach kościoła.
- Ja ciebie też mała. A tam stoi facet, który kocha cię jeszcze bardziej.
- Widzę - uśmiecham się patrząc na Nialla. Pod nogi patrzeć nie mogę bo mi brzuszek zasłania.
Zaczyna się marsze weselny. Tata prowadzi mnie w stronę Nialla.
W końcu staję przed mężczyzną podając mu swoją dłoń.
Uśmiecha się do mnie.
Cała msza przebiega dość szybko. Dochodzi do przysięgi, którą zaczyna Niall.
- Ja Niall biorę ciebie Isabello za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci.
- Ja Isabella biorę ciebie Niall'u za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci.
- Isabello  przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
- Niall'u przyjmij tę obrączkę ako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Ksiądz ogłasza nas małżeństwem.
Czuję dziwne skurczę. Uśmiech schodzi mi z twarzy, gdy jest mi dosyć....mokro.
Akurat teraz? To sobie znaleźli czas i porę
Wypuszczam z ust powietrze i łapię się z brzuch.
- Isabello?
- Bo ja chyba..- przełykam ślinę- rodzę.
Niall blednie. Podchodzi do nas tata.
Odwracam się głęboko oddychając .
- Nie chcę rodzic.
- Chyba nie masz wyjścia.
- Boli. - jedną ręką ściskam ramię taty a drugą ręką Nialla .
Prowadzą mnie do samochodu. Jedziemy do szpitala.
Kulę się z bólu. Krzyczę co chwila.
Niall łamie wszystkie możliwe przepisy. Szybko docieramy do szpitala.
Oddycham krótko i dreptam do budynku .
Sanitariusz zabiera mnie na porodówkę.
Trochę dziwią się moim strojem. Jestem w sukni. Przebierają mnie.
Kurwa jak boli.
- Niall! - Boże gdzie on jest. A może jest obok ale nie widzę przez łzy.
Czuję jak ktoś ściska moją dłoń.
Dają mi znieczulenie. Cesarka prawda?
Leżę na tym łóżku i nic nie czuję.
- Córeczki - oznajmia lekarz.
Dwie? Mamy dwie córeczki. Niall uśmiecha się do mnie
Odwzajemniam gest. Cudownie.
 ~~ 15 lat później ~~
Jeszcze raz przeczesuję włosy córek i wiąże im warkoczę. Są takie duże już. Wychodzą na podwójną randkę i zaraz mają przyjść ich chłopcy.
Niall nie jest zadowolony, ale to ich tatuś i u niego to norma.
- Musicie szybko wyjść zanim tata zrobi przesłuchanie. - mówię idąc z nimi do salonu. Schodzimy po schodach domu w Brukseli, bo tutaj teraz mieszkamy. Przechodząc prze z hol poprawiam w lustrze czerwoną sukienkę.
- Tak, wiemy mamo- śmieją się obie
- Moje słoneczka. Tylko uważajcie.
- Dobrze.
Ktoś dzwoni do drzwi. Dosłownie biegnę wyprzedzając Nialla. Otwieram drzwi i wypuszczam dziewczynki. - To cześć, pa, miłej zabawy. - zamykam drzwi.
- Ej patrz na mnie.
- Kochanie - ciągnę go delikatnie za krawat.  - Kotku - idę w stronę schodów.
- I tak jestem zły
- Za co? - całuję go. - Ja znam tych chłopców a ty musisz pogodzić się z tym że to już nie są małe dziewczynki. Poza tym teraz będziesz. Miał na głowie synka.
- Ale... - Robi smutną minę.
- Ale one są szczęśliwe. Wiesz dzisiaj były ich urodziny a wiesz co jeszcze dzisiaj jest? - oplatam jego szyję.
- Wiem. Nie zapominam o takich rzeczach.
- Raczej nie zacznę dziś rodzić.
Całuje mnie w usta.
Uśmiecham się. Mamy bardzo miłą i namiętną rocznicę w sypialni.
Dobrze, że dziewczynki wyszły
Rano Niall chodzi po salonu zapinając zegarek. Bliźniaczki śpią a ja robię śniadanie tylko w jego koszuli.
- Wrócę dzisiaj późno.
- Jak przeważnie - mruczę stawiając talerz na stole.
- Jesteś zła?
- Nie. Wiem jak wracasz i nic na to nie poradzę.
- Wiesz, pracuję.
- Wiem. - wzruszam ramionami.
- Mam przestać?
- Niall o co ci chodzi? - pytam patrząc n niego. - Nic nie mam do twojej pracy. Oprócz tego że sam siebie zamęczysz pracując od rana do wieczora.
- Lubię pracować. Nie zamęczam się.
- Świetnie. Tylko trochę potrzeba cię w domu. - wrzucam łyżkę do zlewu i idę na górę.
Jak wracam to Nialla już nie ma.
Denerwuje mnie to. Też lubiłam latać. Ale nie bo potrzeba mnie w domu. Podaję dziewczynom śniadanie.
Częściej jest w pracy niż w domu.
- Pojedziemy do Londynu? Dziadek się ucieszy. Zrobicie sobie wolne w szkole co? Pochwalimy się dziadkowi waszym nowym rodzeństwem.
- Tak. Tata też leci?
- Tata pracuje. Jak zawsze.
Po śniadaniu idą się pakować.
 Również się pakuję. Jamie sekretarka Nialla zamawia nam prywatny lot
Lecimy do Londynu.
Od razu potem do nowego domu taty.
- Hej córuś i wy rozrabiaki.- Wita nas tata
- No hej- przytulamy go wszystkie.
- A gdzie Niall?
- W pracy - odpowiada Summer.
- Aaa. To już chyba pracoholizm.
Macham ręką. Nie chcę dłużej o tym słuchać
Dziewczynki są zadowolone. Siadamy na kanapie w salonie
Opowiadają o tym jak w szkole. No i o prezentach na urodziny.
Paplają cały dzień.
- Gdzie Finn? - pytam o brata .
- Z dziewczyną.
- Uuu.
- Tak. Jest zakochany. Jakby w tym wieku wiedział co to miłość. Zmieni dziewczynę jeszcze milion razy.
- Zapewne tak. Oj idę się położyć dobra tato?
- Jasne.
Całuję go w policzek i idę do pokoju. Kładę się na łóżku i przysypiam.
Budzi mnie mój telefon.
Na ślepo go odszukuje i odbieram.
- Hm?
- Gdzie jesteście?
- U taty. - przecieram oczy.
- Czemu mi nie powiedziałaś? Pojechałbym z wami.
- Bo pracujesz Niall. Ty wiecznie pracujesz. Może ja też zacznę? Po co ją w domu.
- Boże, o to ci chodzi. Bo pracuję a ty nie. Jesteś w ciąży. Nie chcę, żebyś się przemęczała.
- Nie, nie oto mi chodzi! - płaczę. - Ja chcę męża a nie kartę kredytową.
- Dobra, przepraszam. Tylko nie płacz.
- Ja też nie wytrzymuje. Masz trzy godziny i widzę cię z nami.
- Jasne.
Rozłączam się i idę na dół. Dziewczyny już śpią.
Siadam przy stole w kuchni.
Naprawdę jeśli to się nie zmieni to tu zostaniemy. Mam tego naprawdę dosyć. Niech pracuje ale w normalnych godzinach.
Trzy godziny później do domu taty wpada Niall.
Ocieram łzy i idę do niego. Przytulam się do męża.
- Jak bardzo mam przechlapane?
- Bardzo, bardzo - mruczę jak dziecko pociągając nosem.
- Przepraszam. Już nie będę.
- Będziesz z nami?
- Będę. - Całuje mnie w czoło.
- Kochasz?
- Bardzo kocham.
- Ja ciebie też kocham
Mocno obejmuje mnie ramionami.
I mu ufam. Wiem że będzie dobrze.

wtorek, 14 października 2014

17. Give me love.

Gdy rano schodzę ma dół czuję lekki głód. Jem jakiś jogurt i piję herbatę.
Harry siedzi na tarasie. Nawet się do niego nie odzywam. Wychodzę na podwórko i siadam na trawie. Jest bardzo ładna pogoda.
Piszę kolejną historię. Tym razem o dziewczynie, która została uprowadzona przez przyjaciela jej ojca. Co za ironia...
Nie wiem skąd ten pomysł znalazł się w mojej głowie
Widzę policjantów, którzy mają patrol w aucie. To raptowny ruch. Wstaję i biegnę do ogrodzenia.
- Hej! Pomóżcie mi, błagam! - krzyczę.
Zatrzymują się na chwilę i patrzą na mnie. Obaj wysiadają z auta
Obracam się i już widzę że Harry idzie w naszym kierunku.
- Błagam. - powtarzam ciszej. - On mnie...- nie dokańczam, bo zostaje mocno przyciągnięta do kogoś. Jaką bajkę im sprzeda?
- Proszę panią- wołają i podchodzą do bramy.
- Pani się źle czuje. Przykro mi, że żona panów zatrzymała. - tuli mnie do siebie. - Ma lęki. No i to się odbija na jej zdrowiu. Proszę jechać nic jej nie będzie. Chodź kochanie.
- Oczywiście.- Wracają do radiowozu
Wciąga mnie do domu. Jestem wściekła. Kopię go w piszczel i popycham na szklany stolik. Biegnę do stołu po telefon.
- Nie odważysz się- syczy.
- Chcesz się przekonać? - cofam się do kuchni. Wybieram numer do Nialla w drugiej ręce trzymając nóż.
- Dzwoń. Z chęcią zobaczę jak ten wieżowiec w centrum Londynu wylatuje w powietrze.
- Nie będziesz miał jak dać sygnału - przemyślałam wcześniej jego ruchy. Odcięłam kabel internetu oraz kabel telefonu stacjonarnego. Nie mam zamiaru czekać na odebranie połączenia. Rozłączam się po trzecim sygnale i rzucał telefonem o ścianę tak że się rozwala
- Kotku, nie potrzebuje sygnału. Ty to uruchomiłaś wybierając jego numer
- Jakoś ci nie wierzę. Bo widzisz zrobiłam to już nie raz po twoich groźbach. - prycham. Wiem, że ze mną gra by sprowokować. Jeśli będę myśleć że Niall nie żyje załamie się i ulegnę. On ma prosty tok myślenia. Podchodzę do niego z tym ostrzem
- Za pół godziny obejrzyj sobie wiadomości.- Patrzę w jego oczy. On nie żartuje.
Oby tylko nie było tam Nialla.            
Niall.
Przychodziło mnie Zayn i Liam. Oni. W mojej. Firmie. Chcę wezwać ochronę ale Malik mnie wyprzedza.
- Słuchaj, zadzwonisz po policję a wylecimy w powietrze więc lepiej tego nie rób. Nie chcę użyć określania " chcemy ci pomóc"
Patrzę na nich zaszokowany.
- Dobra. - Odkładam telefon
- Styles ma wszystko zaplanowane. Trzeba go zaskoczyć. My się w to nie będziemy już mieszać.  - mówi Liam.
Derek wchodzi do gabinetu.
- Niall email rzeczywiście wysłany z Barcelony.
- Wiesz dokładnie skąd?
- Z Puerto del Anna. - mówi Zayn.
- Zbierz ludzi.
- Właściwie to.. co oni tu robią ?
- Chyba pomagają. Derek zbierz ludzi. Mam dość Stylesa.
Kiwa głową i wychodzi.
Isabella.
Nie wiem jak ale zdobył przewagę. Zabrał mi nóż. Leżę skulona na sofie modląc się aby nic nie wybuchło .
- Myślisz, że to zabawa.
- Tak. Taka gra. Chcesz przesuwać pionki ale ci się nie uda - jestem przy swoim.
- Mała. Najpierw naucz się zasad, później w coś ze mną graj.
- Śmieszny jesteś - wstaję. Źle się czuje. Bardzo słabo. Jestem zmęczona. Odwracam się i chwytam wazon. Nie chybię i powoduje, że traci przytomność. Ale nie wyjdę stąd alarmy .
Idę na górę. Zamykam się w sypialni.
Boję się. Siadam na łóżku zmęczona i przestraszona.
Nie wiem co mam robić. Chcę do Nialla.
Masuję brzuch, który boli z nerwów. I zmęczenie bierze górę bo zasypiam .
Budzą mnie jakieś hałasy.
Zakładam luźną bluzę i cicho oraz powoli schodzę na dół.
Wszędzie walają się kawałki mebli. Jakby huragan przeszedł przez dom.
- Ha...Harry ?
Ktoś wychodzi z jednego z pokoi, a ja piszczę ze strachu. Na pewno nie jest to Harry.
Przełykam ślinę i szybkim krokiem, jeśli da się na drżących nogach zmierzam do kuchni.
- Zaczekaj- mówi ten ktoś. Znam ten głos.
Odwracam się powoli. Mam nadzieję że to mi się nie wydaje
- Szefie mamy ją.
Ktoś mnie znalazł czy ja jeszcze śpię?
- Jestem Derek. Pamiętasz mnie?
- Tak, chyba tak - kiwam powoli głową. - Masz dziecko
- Tak. Pracuję dla Nialla. - Wyciąga do mnie rękę.
Ostrożnie podaję mu swoją.
- On mówił...gdzie Harry?
- Nie ma. Zaprowadzę cię do Nialla.
- Nic nie wybuchło tak?- rozglądam się.
- Nie. W porę ktoś nas ostrzegł.
Stawiam krok za krokiem i wychodzę z nim z tego domu.
Na podjeździe stoi masa samochodów. Przy jednym widzę Nialla.
Zabieram powoli swoją rękę z ręki Dereka. Poprawiam bluzę na moich kościach dosłownie i idę do niego.
Odwraca się i bierze mnie w ramiona.
Wtulam się wdychając jego zapach. Matko znów to samo. Nie chcę już uciekać a potem wracać. Nie mam na to siły. Chcę być przy nim i z nim. Zamykam oczy nie płacząc. Zaciskam kurczowo dłonie na jego koszuli.
- Jestem- mówi cicho. Całuje mnie po głowie. Jego dłonie jeżdżą po moim ciele.
Wypuszczam spokojnie powietrze. Czuję się bezpiecznie. Mam nadzieję że już zawsze.
- Chcę do domu...
- Już jedziemy.- Prowadzi mnie do samochodu.- Derek wiesz co masz zrobić.
- Tak, Niall. Chłopcy chodźcie.  - zabiera mężczyzn. Podbiega do nas jeszcze mój tata. Tata. Odwracam się i wtulam w niego
- Przepraszam.
- Kocham cię tato - szepczę.
- Ja ciebie też mała.
Całuję mnie w głowę i pomaga wsiąść do range rovera. Po chwili auto rusza.
Niall siedzi obok mnie.
Opieram głowę o jego ramię.
Przytula mnie mocno do siebie, aż w końcu sadza na swoich kolanach.
- Kocham cię. Dziękuję - wtulam się w jego szyję i przymykam oczy. - Dziękuję, że nie uwierzyłeś
- Też cię kocham.
- I przepraszam jeśli tam te słowa cię raniły. Już nie chcę odchodzić. Nigdy nie chciałam. - wsuwam dłoń do jego ręki.
- Wiem kochanie. Ja wszystko wiem.
Nie do końca wszystko, ale jeszcze mu nie powiem. Delikatnie się uśmiecham.
 - A pocałujesz mnie?
Delikatnie bierze moja twarz w dłonie i całuje.
Odwzajemniam pocałunek. Tak za tym tęskniłam.
Zsuwa dłonie na moje ramiona, później plecy. Po chwili znajdują się pod bluza. Zdziwiony odrywa się ode mnie.
Nic nie mówię. Chwilę patrzę mu w oczy a po chwili znów opieram głowę o jego ramię.
- Brzuszek?
Nie wiem jak mam mu powiedzieć żeby nie pomyślał że to Stylesa.
- Tak się starałeś.
Uśmiecha się lekko i całuje mnie w usta.
- To twoje maleństwo - zapewniam go mówiąc mu w usta
- Wiem.- Kładzie swoje ręce na moim brzuchu.- Przeszkadza mi twoje bluza.
Śmieję się i ją zdejmuję.
Dokładnie bada mój brzuszek. Jego oczy są takie radosne.
- Prawie nie widoczny, ale ten w środku lubi kopać
- Piłkarz. - Zatrzymujemy się na lotnisku. Niall prowadzi mnie do samolotu.
Mam teraz jego obok i jestem szczęśliwa.
- Chcesz coś do picia, jedzenia?- Pyta sadzając mnie w wygodnym fotelu.
Kręcę przecząco głową. Opieram się o fotel i patrzę na Nialla.
Kuca na przeciwko mnie. Bierze moje dłonie.
- Przepraszam, że tak długo.
- Nie ważne. - pochylam się i go całuję. - Czekałam.
-  A ja szukałem. - Wyciąga coś z kieszeni.- To należy do ciebie.
- Nadal tego chcesz? - śmieję się przez łzy patrząc na pierścionek.
- Bardzo.
Na moją dłoń nasuwa diament. Uśmiecham się i znów go całuję.
- Sam zobacz. - kładę jego rękę na swoim brzuszku.
- Kopie.- Jest taki radosny. - Nabrałem nieco w prawy, przy córce Dereka.
- Córce? Masz jej zdjęcia?
Wyciąga telefon i pokazuje mi swoje zdjęcie z małą dziewczynką na rękach.
- Śliczna - uśmiecham się.
- Mam być chrzestnym.
- Gratuluję kochanie. Na pewno będziesz idealnym chrzestnym. Tego jestem pewna.
- Chce być idealnym tatą.
- Tego też jestem pewna.
W końcu lecimy. Zasypiam na kolanach Nialla.
Budzę się w łóżku. W naszym łóżku. Jestem wysapana i czuję się głodna.
Wstaję idąc do kuchni.
Niall siedzi w salonie razem z tatą.
- Cześć - macham im i idę robić obiad.
- Hej.- Niall idzie za mną.- Zaraz pizza będzie.
- Dobra - robię sobie herbatę.
Niall przyciąga mnie do siebie.
Wtulam się.
- Niall?
- Tak kochanie.
- To nie jest tak że marudzę....
- Tak.
- Zmienimy miejsce zamieszkania?
- A gdzie chcesz mieszkać?
- Tu, ale nie zmieścimy się w tym mieszkaniu, chyba...
- Kotku to mieszkanie to całe ostatnie piętro.
- Żartujesz?- dziwię się. O tym nie wiedziałam.
- Nie.
- No to nasza czwórka z pewnością się zmieści - mówię i nalewam wody do kubka. - Chcesz herbaty?
- Czwórka?
- Nom.
- Ja chyba liczyć nie umiem
- Bo ja to potrójny pakiet. Bierzesz nas?
- Bliźniaki?
- Nom.  kiwam głową.
Bierze mnie w ramiona i zachłannie całuje.
Uśmiecham się oddając pocałunek.
- Zdolny jestem.
- Bardzo - ciągnę za jego dolną wargę. - Raz a dobrze.
- Tak. Kocham cię.
- Dziadkiem będę? - wchodzi tata.
- Tak. Podwójnie.- mówi Niall
- Co?
- Bliźniaki.
- Wow.. - chyba jest zaskoczony.-  No.. wow..
- Tak wow
- Gratuluję - przyciąga mnie i całuje w czoło.
Przytulam się do taty.
- Zostawię was samych. Pilnuj ich Niall. - mówi i wychodzi
- Będę.
- Niall nie chcę psuć tej chwili, ale… głodna jestem.
Na zawołanie słyszymy dzwonek.
- Pizza
Uśmiecham się. Już po chwili jemy
- Ale masz apetyt.
- No wiesz nie jadłam za dużo.
- Jedz, a później zrobimy sobie wycieczkę po mieszkaniu.
Kończymy jeść. Myję ręce i wracam do Nialla.
Oprowadza mnie po reszcie mieszkania. Duża biblioteka i masa pustych pokoi.
- Jeju, naprawdę duże. - mówię z podziwem.
- Tak, ale i puste.
- No tak.
- Ale już nie długo.
- Będzie wesoło.
- Bardzo. Chcesz dekoratorkę czy może sama.
- Samaaa. - przyciągam go do siebie.
- Dobrze. Dam ci kartę.
Wywracam oczami i go całuję. Odrywam się i znów całuje.
Zachłannie oddaje moje pocałunki.
Wsuwam palce w jego włosy. Mój oddech jest poszarpany od tych pocałunków.
On obejmuje mnie w tali.
Kładę dłonie na jego policzki i wpijam się coraz namiętniej w jego usta.
Nie jest mi dłużny. Z tą samą żarliwością oddaje moje pocałunki.
- Chcesz, może? - dyszę odsuwając się. Ręce mam pod jego koszulą.
- Bardzo
- Chodźmy do sypialni
Bierze mnie za rękę i prowadzi do naszej sypialni.
Rozpinam mu koszulę i zsuwam z jego ramion.
Niall ściąga, że mnie koszulkę i kładzie na łóżku.
Trochę się dziwię jak on może mnie nadal chcieć
Całuje mnie po szyi.
To mnie rozpala coraz bardziej.
Jeździ dłońmi po moim ciele. Wysuwa palce za gumkę mojej bielizny.
Delikatnie się wiercę, ale jestem niecierpliwa. Chce żeby mnie dotykał.
Zsuwa ze mnie bieliznę.  Rozsuwa moje nogi. Całuje mój brzuszek.
Uśmiecham się na ten widok. Właśnie to chciałam zobaczyć. Jak cieszy się z naszych dzieci.
- Ale nie zrobię wam krzywdy?
- Nie zrobisz. - zapewniam go.
Całuje mnie w usta i pozbywa się swojej bielizny.
Wchodzi we mnie ostrożnie. Co jest bardzo przyjemne
Łapie się jego ramion.
Przymykam oczy i głęboko oddycham.
Zaczyna się we mnie poruszać.
Czuję się cudownie. Nasze ciała są jednością przez długi czas.
Oboje leżymy na łóżku. Tulę się do Nialla.
Zamykam oczy szczęśliwa.
Jest Niall i wszystko jest dobrze.
- Kocham cię. - mówię i całuję go
- Ja też cię kocham
- Ciągle to udowadniasz.
- I mam zamiar robić to do końca życia
Uśmiecham się do niego. Jeżdżę palcami po klatce blondyna.
Niall trzyma rękę na moim brzuchu.
- Przejdziemy się do lekarza?
- Jasne, w końcu musisz zobaczyć te maluchy.
- Tak. Koniecznie.
- Niall? Czy on nie żyje?
- Tak.
- Dobrze, że nic ci nie jest.
- Co mi miałoby być?
- Wiesz mogłeś wylecieć w powietrze.
- W porę ktoś mnie ostrzegł.
- Kto?
- Liam i Zayn
- Poważnie?
- Tak.
- Wow.
- Też się zdziwiłem. - całuje mnie w nos.- Który miesiąc.?
- Początek czwartego.
- Czyli jeszcze pięć.
- Mniej więcej
Uśmiecha się do mnie.- Chcesz coś z kuchni, bo idę po picie?
- Niee - kręcę głową. - Albo ..nie.
- To zaraz wracam.- zakłada bokserki i idzie do kuchni
Leże na poduszce wdychając jego zapach.
Nie wiem kiedy Zasypiam.

Obserwatorzy