poniedziałek, 28 kwietnia 2014

5. Demons.

Isabelle
Następnego dnia zostaje wezwana do firmy. Nie wiem po co. Robię delikatny makijaż i zawiązuje włosy w wysokiego kucyka. Nasuwam czarne rurki. Ubieram granatową koszulę i pasek. Zakładam granatowe szpilki i biorę torebkę. Mówię tacie że wychodzę i jadę do korporacji.
Jadę prosto do szefa. Pana Horana Sekretarka puka do drzwi wielkiego gabinetu, a potem mnie wpuszcza.
Drzwi się za mną zamykają. Nie wiem o co chodzi.
 - Dzień dobry. - idę w stronę biurka.
- Cześć.- Odchyla się na krześle.
- Więc o co chodzi? - kładę dłoń na biodrze .
- Stęskniłem się.
- Miło. - uśmiecham się delikatnie. - Za pracownicą?
- Nie sypiam z pracownicami.- Podnosi się z krzesła. Jest urażony
- Czuję się wyróżniona.
- Myślałaś, że potraktowałem cię jako jednorazowy numerek
- Nie. Nie myślałam tak.
- TO dobrze.- Całuje mnie w usta. - Musimy rozwiązać pewien problem.
- Słucham.
- Jak mówiłem nie sypiam z pracownicami.- Prowadzi mnie na kanapę stojącą na przeciw dużego okna.
- Zależy mi na pracy. - siadam z nim.
- Rozumiem.- Uśmiech znika z jego twarzy.
- I na dobrych relacjach z panem. Ja po prostu utrzymuję tą pracą dom.
I tatę .
- CHyba mógłbym zrobić wyjątek. I jestem Niall.
- wiem. - uśmiecham się. - lubię tak mówić
- Pan?- Mruży oczy.
- Pan. - przesuwam się do niego. Kładę mu dłoń na kolanie.
- Panno Tomlinson...
- Tak?
- Jest pani rozpraszającą osobą.
- Przykro mi Niall - pochylam się i delikatnie go całuję.
- Ale mi się to podoba
- Będę już szła.
- Jeśli musisz.
- Nie chcę ci przeszkadzać.
- Lubię jak mi przeszkadzasz
- W sumie to lubię ci przeszkadzać - wpijam się w jego usta
Sadza mnie na swoje kolana i dalej całuje. Po chwili odrywam się i po prostu przytulam.
Po chwili odrywam się i po prostu przytulam.
- To do zobaczenia dzisiaj o ósmej?
- Yhym.
- Przyjadę po ciebie.
- Naprawdę nie ma takiej potrzeby.
- Nie depcz mojej dumy.
- Przepraszam. Przytul.
Obejmuje mnie ramionami
- Jakie to są relacje?
- Jeszcze nie mam na nie określenia.
- Aa...- całuje go w szyję i wstaje. Uśmiecham się i mu macham. Potem wychodzę
W co ja się ubiorę. Idę na randkę z Niallem Horanem.Może ubiorę te nową sukienkę. Zadowolona wpadam do domu. Do ósmej mam czas. Siadam na sofie i oglądam z tatą film.
Zanim się obejrzę a jest już osiemnasta
- Tato ja dziś wychodzę .
- Dobrze córeczko
- Potrzebujesz czegoś? - całuje go w czoło.
- Nie kochanie
Uśmiecham się i znikam w pokoju. Biorę prysznic i przygotowuje się. dobrze wyglądam w tej sukience. Jestem zadowolona, że ją kupiłam
- i jak? - pokazuje się tacie.
- Szczęściarz z tego faceta.
Całuje go w policzek uśmiechając się. Niall punktualnie podjeżdża pod nasz dom
- Pa tato!  - macham mu i wychodzę.
Wsiadam do samochodu mężczyzny zanim te zdąży wysiąść.
- Cześć. - całuję go w policzek.
- Hej.
Uśmiecham się do niego.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję.
Zajeżdżamy pod jakąś sztywną restaurację. Nie za dobrze się w nich czuje Ale nie myślę o tym, a o Niallu. Prowadzi mnie do stolika. Wszyscy się na nas patrza
- Jeju...
- Co...
- Ci ludzie.
- Nie zwracaj uwagi.- Odsuwa mi krzesło.
Siadam , a on naprzeciwko mnie. Trochę dziwnie się czuję.
- Mają tutaj bardzo dobre wino.
- Chętnie go spróbuję
Niall zamawia jakieś francuskie wino.
Przez cały czas rozmawiamy. Tematy nam się nie kończą. Jest bardzo miło. To jedna z moich najlepszych randek. I to z Niallem Horanem,.
Wieczorem odwozi mnie do domu.
- Dziękuję. - mówię i czule go całuję w usta.
Odwzajemnia mój pocałunek kładąc dłoń na moim kolanie.
Nie umiem się od niego odsunąć. Całujemy się bardzo długo. O Boże... Jestem rozpalona przez sam pocałunek. On tak na mnie działa. Pragnę go. Łapię go za szyję. Robię wszystko byleby się tylko nie odsunął. Jestem bliska tego, aby wejść mu na kolana. Jego dłonie zostawiając palące ślady na moim ciele.
- Musisz jechać? - mruczę mu w usta.
- Musisz wracać?
- A zabierzesz mnie do siebie? - całuję go po szyi.
- A chcesz tego?
- Chcę.
Całuje mnie jeszcze raz i odjeżdża. ZNowu kierujemy się do centrum. Przeczesuję swoje włosy palcami. Mam nadzieję, że nie jestem dla niego tylko dziewczyną do łóżka.  Parkuje w podziemnym parkingu, gdzie wszystko ma specjalne kody.
- Ale ochrona.
- Eee... no tak, żeby nieproszeni goście nie wchodzili
- Domyślam się. - wychodzę z auta.
Prowadzi mnie do windy. Wklepuje kolejny ciąg cyfr i jedziemy na górę.- Muszę dać ci swój prywatny numer.
- Było by miło. - uśmiecham się opierając o ścianę.
- Bardzo miło.- Obejmuje mnie w tali i przyciąga do siebie.
Kładę dłonie na jego ramionach. Uśmiecham się i przygryzam swoją wargę. Jest taki seksowny.
Uśmiecha się do mnie i delikatnie całuje.
- Ty możesz być nieproszonym gościem.
- Tak?
- Tak.- Wysiadamy na ostatnim piętrze.
- To będę wpadać. - śmieję się. Trzyma mnie za rękę i prowadzi do drzwi.
Otwiera je kluczem i wchodzimy do mieszkania wyjętego w prost z jakiegoś katalogu. Nie ma śladu użytkowania go.
- Ty tu w ogóle mieszkasz?
- Czasem.
- Piękne mieszkanie.
- Serio ci się podoba? Bo jak kazali mi je urządzić to spojrzałem na katalog i tam był ekspres do kawy który mi się podobał. Nie wiedziałem, że zrobią mi mieszkanie dopasowane do ekspresu.
- Haha - śmieję się rozbawiona jego słowami. - Tak, naprawdę fajne.
- Napijesz się czegoś? Masz na coś ochotę.
- Mam. Na ciebie, na szefa, na ciebie. - wyliczam z niewinnym uśmiechem.
- To całkiem dużo pragnień. Nie wiem jak im podołam.
- O matko, przepraszam. Wymagająca jestem.
- Bardzo skarbie.- Przyciąga mnie do siebie i całuje. Siedzę na oparciu od kanapy, Niall stoi między moimi nogami i zachłannie mnie całuje.
Uśmiecham się cały czas. Oddaję nasze pocałunki i rozpinam mu koszulę Przesuwa ręką wzdłuż mojego uda, a mnie przechodzi dreszcz kiedy mocniej zaciska dłonie na moich pośladkach podnosząc mnie do góry. Owijam nogi w okół jego pasa. Szybciej oddycham i dalej go  całuję. Wsuwam palce w jasne włosy mężczyzny trochę za nie ciągnąc. Robi kilka kroków i przyciska mnie do ściany. Jęczę, bo uderzam o nią. Odchylam głowę, gdy przyciska swoje wargi do mojej szyi, Robi mi malinkę.
- Ughh zabiję - przygryzam mu płatek ucha.
- Tak kotku.
- Jesteś okropny.
- Tak?
Całuję go namiętnie w usta. Docieramy do jego sypialni. Chyba... jestem zbyt zajęta tym co on ze mną wyprawia. Lądujemy na łóżku. Ja na nim. Niall podnosi się i przez głowę ściąga moją sukienkę.  Pochylam się i go całuję. Zsuwam mu spodnie. Całuję go w usta i przesuwam się po wybrzuszeniu jego bokserek.
Czuję, że jest mi i jemu bardzo gorąco. On i ja jesteśmy gotowi.
Przekręca nas na materac. Przygniata mnie swoim ciałem.
Patrzę mu w oczy. Kłade dłonie na jego torsie.
- Zrobisz coś dla mnie Niall?
- Tak?
- będziesz się ze mną kochać? - obejmuję go nogami.
- Oczywiście.- Całuje mnie w usta. Pozbawia nas ostatnich barier. Przyjmuję go tym razem powoli. Uczucie to mnie rozpiera. On jest idealny.  Jest czuły i delikatny. Oboje cieszymy się tą chwilą.
Dochodzimy w równym momencie. Przytulam się do niego, gdy tylko kładzie się obok. Zamykam oczy i normuję oddech.
Całuje mnie w czoło i przykrywa kołdrą.
- Jutro opowiesz mi o sobie.
- NIe ma dużo do mówienia.
- Chce cię poznać.
- Jeśli tylko chcesz.
- Dobranoc Nialler.
- Dobranoc Izabello
Uśmiecham się do niego i zasypiam zmęczona.

czwartek, 17 kwietnia 2014

4. Teenage dirtbag.

Rano jadę na lotnisko.
Wsiadam do samolotu, ale nigdzie nie ma Thoma.
- Co do cholery.
- Pan Thomas, gorzej się poczuł.- Odpowiada mi Horan.
- Aaa...- mruczę .
- Tak zostaje trochę dłużej w Los Angeles.
- Rozumiem. Przynieś coś panu?
- Nie dziękuję.
Zapinam pasy gdy startujemy . Oczywiście się denerwuje Po moim policzku spływa łza. Nie mogę złapać powietrza. Pochylam się do przodu. Ogarnia mnie panika. Nigdy tak nie miałam.
Czuję czyjeś ręce na moich ramionach.  Piszczę cicho i płacze.
- SPokojnie. To tylko ja.
- Boję się.
- Masz lęk wysokości, prawda?- Rozpina mnie z pasów.
- Mam...- drżę.
Sadza mnie na swoje kolana.
- I pracujesz w powietrzu.
- Nigdy tak. Nie miałam. - wtulam się .
- No już cicho. Skup się na czymś innym.
Zamykam mocno oczy. Spadniemy. Czuję jak głaszcze mnie po plecach i próbuje uspokoić.
Myślę o domu. O tacie. Zasypiam . BUdzę się ciągle na kolanach Pana Horana.
- Przepraszam. - mówię chcąc wstać.
- Nic nie szkodzi.- Obejmuje mnie w pasie.
Rezygnuję. Już nic nie mówię.
- Nie myślała pani o pracy bardziej na ziemi?
- Lubię swoją pracę. Nigdy tak nie było.
- Dobrze. - Uśmiecha się lekko i odgarnia moje włosy z czoło.
Spuszczam wzrok na swoje dłonie.
- Masz piękne oczy, takie niebieskie.- Podnosi moją głowę do góry łapiąc moją brodę.
- Jak pan. - odpowiadam. Chcę zapytać czy każda stewardessa to usłyszała ale się powstrzymuje.
- Pani są ładniejsze.
- Możemy się kłócić. - odwracam głowę.
- Jestem całkiem dobry w dopinaniu swojego.
- Nie zaprzeczę.
- TO dobrze, że pani nie zaprzeczy.
W ogóle się odzywać nie będę.
- Mam ochotę na coś innego niż do niczego prowadzące dyskusje.
- Tak? Być może panu tego nie dam.
- Nie planuję pani zmuszać.
Gryzę się w język żeby znów nie odpowiedzieć złośliwie.
- Ale spróbuję panią przekonać.- Zaczyna delikatnie mnie całować.
Z samego początku oddaję pocałunki ale w końcu to przerywam.
- Nie chcę być nie miła. Lubię pana ale czy tak kończy każda ?
- Każda? Raczej jesteś pierwsza.
- Jak to?
- Myślałaś, że robię to z każdą moją pracownicą.- Patrzy na mnie urażony.
- Nie. Jest pan no ..jest pan więc nie wiem. Po prostu ma pan swój urok .
- Pani też ma urok.- Kolejny pocałunek zapiera mi dech w piersiach.
Oddaję pocałunek trzymając go za kark.
Przesuwa dłonią wzdłuż mojej nogi. Boże jak on zajebiście całuje. Zdecydowanie powinno to być zakazane. Pocałunki są zachłanne i namiętne. Długo je zapamiętam.
Rozsuwa moje nogi, a jego palce wędrują wzdłuż mojego nagiego uda. Wzdycham wprost do jego ust.
Nikt mnie tak delikatnie ale z namiętnością nie całował i dotykał. Miałam nielicznych chłopaków, ale oni się umywali przy nim. Przechodzi mnie dreszcz. Czuję podniecenie. Przenosi usta na moją szyję i masuje mnie tam przez koronkę bielizny. Wzdycham głośniej. Odchylam głowę do tylu i zamykam oczy. Jęczę. O Boże... Jest mi tak cudownie.
Wsuwam palce w jego włosy .
Przekręcam się na jego kolanach i siadam na nim okrakiem. Ręce trzyma na moim tyłku i całuje mój dekolt.  Zaczynam sunąć ustami po jego szyi. Robię mu malinkę. Dokładnie trzy.
Wzdycha i rozsuwa zamek mojej ołówkowej spódnicy. Rozpinam pasek jego spodnie.
Nie myślę już o niczym, tylko o nim.  Dotykam jego męskości. Chcę, żeby już we mnie wszedł. Tylko nie chcę czuć się jak dziwka potem.
- Chcesz tego?- pyta ściągając ze mnie spódnicę.
- Chcę.
Uśmiecha się lekko i ściąga ze mnie majtki.  Zsuwam jego spodnie z bokserkami tak trochę i podnoszę biodra . Opadam na niego, a głośne stęknięcie wydobywa się z moich ust.
Tempo mamy dość szybkie .jęcze głośno. Trzyma mnie w tali i zachłannie całuje.
Jak ja się cieszę że dbam o swoje ciało całkowicie i nie muszę się go wstydzić. Moje myśli rozpływają się w tym stosunku. Jedną rękę trzymam na jego szyi a drugą zjeżdżam jeszcze do kobiecość. Pomagam sobie palcami, żeby szybciej dojść.
I jestem tego bardzo bliska. jeszcze parę szybkich ruchów i dochodzę.
Krzyczę głośno. Boże. Nie mogę się pozbierać . Siedzimy tak dalej. Próbuje złapać oddech.
Opieram czoło o jego obojczyk. Jeździ dłońmi po moich plecach.
Jest mi dobrze. Moj oddech normuje się. Tuli mnie do siebie.Oboje ogarniamy się przed lądowaniem.
Idę w stronę taksówki, kiedy ktoś mnie woła.-
 Panno Tomlinson
- Tak?
- Umówilibyśmy się na kolację.
Jestem zdziwiona. Przeczesuje swoje włosy.
- Z chęcią panie Horan.
- Niall, nazywam się Niall.
- A ja Isabelle. A mój telefon masz Niall  - mrugam do niego i wsiadam do taksówki odjeżdżając.
Widzę jak mi macha. Opieram głowę o zimną szybę.
Uśmiecham się. Podobało mi się. On mi się podoba. Wchodzę do domu zostawiając walizkę w holu.
Przytulam tatę na powitanie
- Cześć - całuje go w policzek. - Było cudownie.
- To się cieszę.
- Jezu jestem glodna że masakra. - biegnę do kuchni.
- Kolacja stoi a stole.
Z tatą jem kolację.
Opowiadam mu jak było w Los Angeles. Pomijam parę faktów, całkiem przyjemnych faktów.
Potem zasypiam w swoim pokoju z Rybką.

sobota, 5 kwietnia 2014

3. Addicted to you.

Budzę się dość późno, ale mam wolne. Biorę torebkę, gdy jestem gotowa i wychodzę na miasto.
Kupuje tacie kolejną pocztówkę. Będzie zadowolony. Idę do galerii. Może sobie coś kupię. W oko wpada mi genialna sukienka, tylko gdzie ja taką założę. Nie chodzę na imprezy, bale czy cokolwiek. Dom - praca. Tyle. Całe moje życie to nuda. Ale nie mogę narzekać. Taki mój los.
Przymierzam ją i kupuje. Jedna mi się przyda, LA to ruchliwe miasto. Okropnie. Każdy gdzieś się śpieszy. Z zakupami wracam do hotelu. Zostawiam je w pokoju i idę coś zjeść. W restauracji wpadam na pana Horana. Ja to mam pecha
- O matko.
- Też miło panią widzieć.
- Tak, tak.
- Może przyłączy się do mnie pani
- Może jednak nie.
- Jeżeli pani nie chce, - całuje moja dłoń.
- Raczej się boję. - posyłam mu uśmiech i odchodzę .
- Ale jestem straszny.
- A żebyś wiedział - mówię do siebie i siadam przy stoliku .
Zamawiam sobie obiad. Jem szybko i wracam do pokoju.
Wybieram numer do taty. Czekam aż odbierze.
- Cześć córeczka.
- Cześć tato.
- Jak w LA?
- Ciekawie, ale chcę do domu
- Moglabys przyjechać na dłużej.
- Przyjadę tato.  Co robisz?
- Bawię pieska.
- Ah rozumiem. - kiwam głową.
- Wymagające stworzenie.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też księżniczko.
Uśmiecham się. Jeszcze chwilę rozmawiamy i rozlaczam się. Podchodzę do kwiatów i zaciągam się ich zapachem Są śliczne. To bardzo mile, że je przysłał.
Zapomniałam mu podziękować. Ale zrobię to później. Przecież wracam z nim do Londynu Nie wiem co mam robić. Nie chcę zwiedzać. Nudzi mi się strasznie. Siadam na łóżku i włączam telewizję. Mogę nadrobić pamiętniki Wampirów.
Durny serial ale mnie wciągnął. W końcu nudzi mnie i zasypiam.
Jeszcze tylko jeden dzień muszę wytrzymać w LA. Może ja naprawdę zmienię pracę. Przecież i tak nie lubię latać. Przemyśle to. Wstaje i idę pod prysznic. Biorę szybką kąpiel i idę na dół zjeść śniadanie. Grzebie w płatkach bez humoru .
Z chęcią wróciłabym do domu
- Co to za kwaśna mina.- podnoszę głowę i napotykam niebieskie spojrzenie Nialla Horana.
- Zatrudnię się na stacji benzynowej. Tam też ma pan chody?
- Cały świat jest mój.- Siada na przeciwko mnie.
Wyginam usta w podkówkę. To mnie facet pocieszył.
- Dziękuję za kwiaty.
- Mam nadzieję, że się podobały.
- Tak ładne.
- Nie sprawie że pani się uśmiechnie?
- Nie sądzę. - opieram głowę o rękę. Jest taki idealny.
- Tyle mogę, a jeden uśmiech sprawia mi problem.
- Coś czego nie można kupić.
- Tak.- Ogląda się przez ramię i patrzy na dwójkę biznesmenów stojących przy wyjściu. Jego wzrok znowu powrócił na mnie.- Zachciałaby pani pójść ze mną na spacer. Mamy taką śliczną pogodę.
- Nie chciałabym i panu psuć humoru .oraz opinii.
- O to niech się pani nie martwi.
- Tsa,.możemy iść.
- To proszę już nie znęcać się nad biednymi płatkami.
Kiwam głową. Wychodzimy z hotelu. Idę z rękoma w kieszeniach . Idziemy brzegiem morze, oceanu sama nie wiem. Łatwo mu idzie wyciąganie ze mnie informacji.  Odpowiadam na każde pytanie.
Od kiedy stałam się taka wylewna.
 - LOdy?
- Czekoladowe?
- DLa pani dwie gałki czekoladowe, a ja poproszę dwie malinowe.- Zamawia.
Uśmiecham się. Lody poprawiają mi humor.
- No w końcu.
- Nie ma pan jakiś zajęć,
- Nie raczej nie. Przeszkadza pani moje towarzystwo?
- Nie. Raczej powinno być na odwrót.
- Dlaczego? Jesteś miłą, ładną dziewczyną.
- Tak. Bez przerwy pijana.
- Dzisiaj jest pani trzeźwa.
- Wohoo wyjątek. No dopiero 10.
- Tak.- Odgarnia mi włosy z twarz, a ja mrużę oczy bo słońce mnie razi.
- Zobaczymy. - mamroczę. - Czemu nie pokazuje pan się ze swoją kobieta?- NIE ZAPYTAŁAM OTO. Błagam ...
- Nie mam nikogo.- odpowiada.
- Nie wierzę.
- Serio nikogo nie mam. Ciężko coś zbudować, jeżeli lata się tylko po świecie.
- Potrzebuje pan kogoś kto będzie latał z panem .
- Tak.- Uśmiecha się do mnie.- Trudno kogoś takiego znaleźć.
- Stewardessa. - śmieję się.
-  Wszystkie się jakość przy mnie denerwują. Jestem aż tak straszny?
- Okropnie.
- Muszę coś z tym zrobić.
Śmieję się i idziemy dalej. Zwiedzam razem z nim całą południe. Jest zabawnie. Idę na murku fontanny trzymając jego dłoń.
Jak niezdara muszę się o coś potknąć. Ląduję w jego ramionach. Śmieje się i rumienie .
- Panno Tomlinson...- on też jest rozbawiony.
- Przepraszam panie Horan noga mi się omsknęła.
- Tak.- Pochyla się w moją stronę. Delikatnie dotyka moich ust swoimi wargami.
Jestem zszokowana tym co robi. Stoję bezruchu. Muska moje usta pogłębiając pocałunek.
- Panie Horan ...- uśmiecham się.
- Tak panno Tomilson.
- To nieodpowiednie .
- Tak, ponieważ? Chyba, że ma pani kogoś to bardzo przepraszam.
- Nie mam.
- Więc nie widzę w tym nic nieodpowiedniego.- Jeszcze raz mnie całuje.
- Jest pan moim szefem
- Jestem też mężczyzną, którem podoba się piękna kobieta.
Nadal uważam że to niewłaściwe. Rumienię się ale teraz to ja go całuje. Robi to coraz bardziej namiętnie. Odsuwam się w końcu .zeskakuje z fontanny i idę dalej. Co ja mam niby teraz myśleć o tym wszystkim. Mój szef mnie podrywa. A jak się dzieje tak z każda? Przecież nie mogę być pierwszą. Każda pracownica ląduje w łóżku? Odkładam wszystkie głupie myśli na bok. Odwracam się i sprawdzam czy idzie. Podąża tuż za mną ciągle mi się przypatrując. Wbijam wzrok przed siebie. Wracamy do hotelu. Chcę już do pokoju. Idziemy prosto do windy.
- Dziękuję za miłe popołudnie.
- Ja też.
- Do zobaczenia jutro.
- Tak do zobaczenia. - wychodzę z windy.
Idę prosto do mojego pokoju. Jestem zawiedziona, że mnie nie pocałował.  W ogóle znów tracę humor. Do wieczora siedzę przed telewizorem i jem ciastka. Później biorę dłuuugą kąpiel.
Jestem zmęczona. Zła. Nie chcę być traktowana jak prosta dziewczyna ale jednak podoba mi się jak całuje. Przebieram się w piżamę i kładę do łóżka. Zasypiam smutna.

Obserwatorzy