wtorek, 24 czerwca 2014

9. Over Again.

Rano jedziemy na lotnisko. Jestem trochę zaspana, ale tylko przez pierwszą godzinę. Siedzę w wygodnym fotelu samolotu.
Opieram głowę o szybę.
- Szampana?
- Niall, wiesz co mi potem odwala.
- To dość zabawne. Ale nie mogę pilnować cię cały dzień. Soku?
- Lepsze wyjście. - uśmiecham się i odbieram szklankę. - Jak długo będziemy lecieć?
- Tylko trzy godziny.
- Jak się będe bać to przytulisz mnie?
- Oczywiście od tego jestem.
Biorę go za rękę.
Całuje mnie w nią i wraca do pracy na komputerze.
Dostaję wiadomość od Thomasa. Jak tam u mnie. Odpisuję mu.
" Wszystko w porządku. Pracujesz?"
"tak, bez ciebie"
" Tak wyszło."
"Teraz z panem Horanem latasz?"
" Tak"
" Nie zrób z siebie idiotki"
" Nie tym razem. Ale jeśli już to jestem szczęśliwą idiotką"
" O czym nie wiem"
" O czymś i się nie dowiesz"
"Czemu"
" A czemu mam ci mówić?"
" Kumplami jesteśmy"
" Jestem szczęśliwa okay? Wystarczy."
" Tak."
Nie odpisuję już. Chowam telefon i biorę kartki do rąk. Może w końcu coś napiszę.
Patrzę na Nialla i słowa jakoś same się piszą. Jest moją weną- myślę rozbawiona. Lubię pisać i czytać. Kiedy mam czas. Kolejne kartki są zapisane moim drobnym pismem. Czas szybko płynie.
- Skarbie zaraz lądujemy.
- Jasne. - zginam kartki i chowam do książki.
- Piszesz?
- Jesli mam czas.
- Aha.
Książkę wkładam do torebki. Idziemy przez lotnisko. Skąd tu tylu dziennikarzy.
Trzymam się za Niallem. Nie chce się zgubić. Każdy o coś pyta i robi zdjęcia.
W końcu docieramy do podstawionego samochodu. Wsiadam i oddycham z ulgą. Jezu co tu takiego ciekawego. Masuję obolałą rękę.
- Przepraszam.
- nie masz za co.
- Nie wiedziałem, że mogą się tutaj pojawić
- Nie ma sprawy.
- Nie przeszkadza  ci to ?
- To dziwne.
- Że interesuje ich moje życie?
- Tak, każdy ma prawo do prywatności.
- Dlatego ukrywam się w domu.
- Dobre wyjście. - uśmiecham się i przysuwam do niego.
Obejmuje mnie w tali i całuje w czoło. Uśmiecham się. Dojeżdżamy do jakiegoś...domu?
Wysiadamy przed wielką rezydencją.
- Nie mów, że to twój dom.
pałac, zamek jakkolwiek.
- Eee... mój.
- Boże. - kręcę głową niedowierzając. - To tak z cztery, może pięc moich.
- No może. Chodz.
- Zgubię się. - cały czas przyglądam się tej rezydencji. Nie mogę się ruszyć, bo ona jest mega piękna.
- Nie zgubisz. Ciągnie mnie do wejścia.
- Ej, zostaw podziwiam tak? Zaszczyt stania na chodniku.
Niall macha na kogoś ręką. Zabierają nasze bagaże.
- Kiedyś możemy wziąć tutaj twojego tatę.
Przenoszę wzrok na niego. Usta ciągle mam otworzone. Tak, zbierajcie mi szczękę z ziemi.
Podchodzi do mnie i całuje.
- To tylko nic nie warte miejsce
- Jest piękne.
- Ty piękniejsza
Kładę dłoń na jego policzku.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Splatam z nim palce.
- Pokażesz mi ten pałac? - rozglądam się.
- Tak.- Wchodzimy do środka. Stoję w hallu i rozglądam się.
Jest piękny. Są obrazy i rzeźby. Szerokie schody z marmuru prowadzą na górę.
- Pani pozwoli
Odprowadza mnie po rezydencji. Jestem w szoku
- A tu masz całą łazienkę dla siebie, żebyś miała dużo czasu, aby się przygotować.
- Wow... - stoję progu i jestem zaskoczona.
- Sukienka wisi na drzwiach szafy w pokoju. Może chciałabyś coś zjeść?
- Nie, nie jestem głodna. - odpowiadam przejeżdżając ręką po kącie umywalki. Też z marmuru.
- Dobrze- całuje mnie w usta.- Przynieść ci wina?
- Poproszę.
Niall wychodzi, a ja zostaję sama. Skąd ja się wzięłam w tej bajce. Czuję się jak księżniczka, a co będzie wieczorem? Odkręcam wodę i napuszczam ją do wielkiej wanny.
Mam sporo czasu. Rozsuwam zamek sukienki.
Niall wraca do mnie z lampką wina.
- Dziękuję. - całuję go w policzek i stawiam kieliszek przy wannie.
- Może pomogę.- Składa mi pocałunek na szyi.
- Jeśli masz ochotę - mruczę patrząc na nas w lustrze.
- Bardzo mam- zsuwa ze mnie materiał.- Ale są rzeczy, którymi muszę się teraz zająć. A wiem, że utknąłbym tu na dłużej.
- Powiem tylko, że przykro mi z tego powodu. Naprawdę. Wolałabym abyś został... Na dłużej - dotykam ręką jego karku
- Zdecydowanie wolałbym zostać na dłużej. O wiele dłużej...- Rozpina mój stanik.
- Nie znajdziesz choć troszkę tego czasu?
- No właśnie nie.- Jak na zawołanie rozdzwoniła się jego komórka.
Wywracam oczami i całuję go w usta. Zsuwam majtki i wchodzę do wanny.
- Miłej kąpieli skarbie.
- Dzięki - puszczam mu oczko i biorę wino.
Woda jest przyjemnie ciepła. Odprężam się całkowicie. Jest mi dobrze i wychodzę dopiero po godzinie.  Owinięta w sam ręcznik idę zobaczyć sukienkę na dziś wieczór.
Zakładam bieliznę, a potem długą niebieską suknie. Jest lekka i ładnie faluje.
Robię sobie makijaż.
Włosy upinam tak, że na policzki opada mi parę kosmyków.
- Ślicznie - słyszę za sobą Nialla.
Odwracam się do niego. Jest w czarnym smokingu.
- Dziękuję.
Podchodzi do mnie i całuje.
- Czy zechce pani mi towarzyszyć dzisiejszego wieczora?
- Z przyjemnością panie Horan. - uśmiecham się do niego.
- Panno Tomlinson- bierze mnie pod rękę.
- W ogóle pan się idealnie prezentuje w tym garniturze.
- Ty wyglądasz olśniewająco.
- Pomyliłam bajki.
- Tak? Uważam, że jesteśmy we właściwej bajce.
Trzymam mocniej jego ramię i uśmiecham się. Schodzimy na dół.
Czeka na nas limuzyna.
Wciąz nie mogę w to wszystko uwierzyć.
Wszyscy się nami interesują. Jestem zestresowana. Ja tu naprawdę nie pasuje. Nawet nie mam o czym mówić. Niall ciągle trzyma mnie za rękę.
Staram się uśmiechać tak ładnie. Naturalnie. I mi wychodzi.
- Zatańczymy?
- Tak. - idziemy na parkiet.
Idealnie prowadzi mnie w rytm muzyki.
 - Jesteś zestresowana.
- Tak trochę.
- Nie przejmuj się nimi.
- Pierwszy raz jestem w takim miejscu. Nie jako kelnerka.
- Teraz zawsze będziesz w takich.
- Zawsze? W takich?
- To część mojego życia.
- A ja jestem jego częścią?
- Tak i to najważniejszą.
Uśmiecham się do niego i robię obrót. Nikt mi nigdy nie powiedział takich słów.
Obraca mnie w tańcu.
- Gotować może nie umiesz, ale tańczysz świetnie kochanie.
- Tak, uczyłem się trochę.
- Są efekty. - przechyla mnie delikatnie.
- Tak. To bardzo fajne.
Po jakimś czasie podchodzą do nas dwie pary. Mężczyźni są mniej więcej w wieku Nialla, a kobiety około 40.
- Ma pan nadzwyczaj piękną kobietę panie Horan. - jeden z nich posyła mi uśmiech.
- Tak. Najpiękniejszą.
Przedstawiają nam swoje małżonki. Jak dla mnie to one są puste. Naprawdę głupie. Rozmawiają tylko o kosmetykach i ubraniach jakby nie było innych tematów.  Boże... Jak jakieś licealistki.
- Pieniądze wam chyba mózg wyprały - mówię. Stoimy we trzy. Trochę dalej stoi Niall, George i James.
- Co?- Nie zrozumiały nawet tak prostego zdania.
Wywracam oczami.
- Nic. Piękna sukienka. - omijam je i wychodzę do ogrodów
Spaceruję po pięknym ogrodzie. Naprawdę ktoś go ładnie zaaranżował.
- To tutaj zniknęłaś.
- Co tu robisz? - odwracam się do Niall'a delikatnie uśmiechając.
- Zastanawiałem się gdzie podziała się moja księżniczka.
- Musiałam się dotlenić. One są przerażająco..głupie  Niall - krzywię się.
- Wiem...
- Nie rozumiem co ci mężczyźni w nich widzą. Albo dobra wiem. Przerażająco wielkie dekolty.
- Wolę piękne, niebieskie oczy.
Podchodzę do niego. Opieram podbródek na jego barku, a dłonie wsuwam mu pod marynarkę.
- Chcesz już do domu?
Muskam zagłębienie jego szyi i przejeżdżam po nim nosem. Docieram do ust blondyna.
- Ale niech wieczór nadal trwa.
- Niech trwa.- Oddaje mój pocałunek.
Zegna się z tymi ludźmi i wracamy. Siedzimy w limuzynie a on całuje mnie po szyi.  Ręką oplatam jego kark, a oczy przymykam. Odchylam głowę dając mu lepszy dostęp. Samochód się zatrzymuje a my wysiadamy. Bierze mnie na ręce i wnosi do rezydencji.
Stawia mnie dopiero w sypialni. Zdejmuję mu marynarkę i rzucam na podłogę. Rozpinam guziczki jego koszuli. Całuje mnie w usta i powoli rozpina moją sukienkę. Opada ona na podłogę
Kierujemy się w stronę łóżka.
 - Muszę cię częściej oglądać w takich koronkach,
- Dla ciebie wszystko.
Kładzie mnie na łóżku i całuje.  Przesuwa dłońmi po moim ciele.  Tak cholernie go pragnę. rozpala mnie. Rozpinam pasek jego spodni oddając pocałunki.
Całuje mnie po szyi.
Obracam nas. Siadam na nim i jeżdżę dłońmi po jego torsie i barkach.  Kładzie dłonie na moich biodrach.  Zdejmuje mu spodnie. Pochylam się i ciągnę za jego dolną wargę. Zsuwa ze mnie bieliznę.  Całuję go po klatce i obojczykach. Zsuwam mu bokserki.
Podnoszę się lekko i opadam na niego. Jęczę z przyjemnością.
Poruszamy się w wspólnym rytmie. Opieram ręce na jego ramionach. Co chwila go całuję. O tak... Odchylam głowę do tyłu i krzyczę z przyjemności. Dochodzę i nie mogę się pozbierać.
Leżę na jego klatce i łapię oddech. W końcu kładę się obok z uśmiechem. Było tak wspaniale. Jak zawsze.  Przytula mnie do siebie i składa czuły pocałunek na mojej szyi.
- Zmęczony?
- Troszkę, a ty?
- Rano będę czuła efekty.
- Oj.
Zamykam oczy.
- dobranoc - bardziej się wtulam.
Całuje mnie w czoło i oboje zasypiamy

środa, 18 czerwca 2014

8. Ours.

Budzę się wtulona w niego. Niall ręce trzyma na mojej tali, a swoje kolano między moimi nogami.
Mruczę cicho. Całuję go czule w usta z uśmiechem. Oddaje pocałunek przyciągając mnie bliżej siebie.
- Kochanie - zaczynam delikatnie całować go po szyi.
- Tak?
- Chyba mam na coś ochotę. - zdejmuję swoją koszulkę.
- Twój tata jest za ścianą.
- Mój tata jest już dawno na dole i tak nie będzie reagował.
- Czyli spokojnie mogę dobierać się do jego córki.
- Która tego chce.
- To bardzo dobrze. - Całuje mnie w usta.
Znajduje się pod nim. Wiercę się całując go. Powoli pozbawia mnie bielizny.
Ja również. Jesteśmy nadzy. Rozsuwam swoje nogi. Całuje mnie w usta i powoli łączy nasze ciała.
Jęczę mu do ucha. Jest tak cudownie. Zamyka mi usta kolejnym pocałunkiem.
Kochamy się długo. Byłam jego spragniona. Opadam na łóżko ciężko dysząc.
- Muszę do pracy.
- Yhy - dochodzę do siebie.
Podnosi się z łóżka Ubieramy się i wychodzimy z pokoju.
- Kochanie muszę lecieć.
- Spotkamy się dziś jeszcze? - trzymam go za rękę.
- Tak.
Całuję go czule i puszczam.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Wychodzi a ja idę do kuchni. Jak zawsze naleśniki, bo sobota.
- Cześć tatuś.
- Cześć.
- Wyspałeś się?
- Tak.
- to jemy - jemy razem śniadanie.
Znowu jest milczący.
- Pójdziemy dziś na zakupy. chodź. - zakładam mu marynarkę.
- Dobrze.
Wychodzimy z domu. Idziemy przez miasto. W chodzimy do galerii. Kupuję tacie parę ubrań.
Idzie się z nim dogadać. Przechodzimy przy jednej z witryn. Dośc ładna kobieta myje okno na drabinie. W jednej chwili chwieje się i zaczyna spadać.
Tata ją łapie.
- O Boże...
- Trzymam.
- Dziękuję - oddycha z ulgą i uśmiecha się delikatnie.
- Proszę- stawia ją na ziemi.
- Uratował mi pan życie.
- Bez przesady.- Pierwszy raz rozmawia z kimś obcym.
- Roztrzaskałabym się na tym chodniku.
- Dobrze, że tu byłem.
Uśmiecha się raz jeszcze i całuje go w policzek.
Tata sztywnieje, ale lekko się uśmiecha.
- Mogę się jakoś odwdzięczyć?
- Chyba nie.- Chowa ręce do kieszeni.
Kobieta jest zmieszana. Jeszcze raz się uśmiecha i wchodzi do sklepu.
Podchodzę do taty.
- Zabierz tę panią na kawę
- Chyba nie.- Przeczesuje palcami włosy.
- Tatusiu - całuję go w policzek. - Proszę. Nie myśl o innych rzeczach.
- Dobrze.- Idzie do sklepu i przez chwilę rozmawia z tamtą kobietą.
Uśmiecham się na ten widok. Potem wychodzą i idą do kawiarni. Ja wracam d o domu.
Zabieram się za sprzątanie. Jestem zadowolona, że namówiłam tatę
W końcu gdzieś wyszedł. Opłacam rachunki z konta i idę się wykąpać.  Chodzę po domu w ręczniku. Gotuję obiad i szukam ubrań.
Wpada Niall.
- Hej - macham mu jedną ręką, gdy odkładam talerz.
- Cześć, a twój tata gdzie.
- Z panią na randce.
- Wow.
- Uratował jej życie.
- To się nazywa bohater.
- Ale cieszę się, że z kimś rozmawia.
- To bardzo dobrze.
Całuję go w policzek. Idę się ubrać i podaję obiad.
- Dobre. Bardzo dobre.
- Jak w pracy?
- Nudno.
Kiwam głową. Po co ja pytam? Tata wraca uśmiechnięty.
- Cześć-  mówi.
- Hej. Jak było?
- Fajnie. Sophie to bardzo miła kobieta.
- I co jeszcze powiesz? - uśmiecham się .
- Że zaprosiłem ją jutro na kolację.
- Mam zostawić was samych? - jestem dumna i szczęśliwa.
- Jesli chcesz.
- chodź na obiad.
Siada do stołu.
Kończymy razem obiad. Potem ja sprzątam, a oni rozmawiają. Dużo rozmawiają. On rozmawia z Niallem więcej niż że mną. Oczywiście nie jestem oto zła. Nareszcie się otwiera. Jakoś po dwóch godzinach znika w swoim pokoju. Siadamy z Niallem w salonie.
- Niedługo tu zamieszkasz. - śmieję się przytulając do niego.
- Muszę przynieść sobie koszulę na zmianę,.
- W ogóle się wprowadź. Będzie praktyczniej.
- Tak oczywiście.
Całuję go w usta uśmiechając się. Obejmuje mnie ramionami.
Patrzę na niego. Jest cudowny. cieszę się, żę go mam.
- Muszę iść. Rano mam samolot.
- Wiesz co? Może jednak pójdę do pracy. Tata i tak będzie zajęty.
- Wolałbym żebyś towarzyszyła mi prywatnie.
- Mogę tak? - dziwię się.
- Tak. Mam zaproszenie na durna galę  gdzie wszyscy biznesmeni chwalić się będą swoimi kobietami i kontami. Duże konto mam teraz potrzebuję najpiękniejszej kobiety.
- To raczej nie ja, wiesz? - trzymam go za szyję.
- Uważam że ty.
Pochylam się i go całuję. Najpierw delikatnie i krótko, potem dłużej i zachłanniej.
- To zgadzasz się? Kazałem już Hannie wybrać ci sukienkę.
- Haha, oczywiście.
Całuje mnie w usta. Oddaję pocałunek. Musimy iść, więc idę pożegnać się z tatą.
Życzy nam dobrej zabawy. Jedziemy do Nialla. Wieczorem przygotowujemy razem kolację.
Niall bardziej przeszkadza niż pomaga, ale to urocze.
- Chodź no tu - przyciągam go i cmokam krótko w usta.
- Dobrze smakujesz.
- Miło. - uśmiecham się i odpycham go. Kończę kolacje robić.
Siadamy przy stole. Zaczynamy rozmawiać o wszystkim. Trochę o mojej pracy, trochę o bankiecie. Zastanawiam się co jest między nami. Nie dawno tylko dla niego pracowałam, a teraz jemy razem kolację u niego w domu.
Wiem, że zależy mu na nim. Jest ode mnie starszy i dojrzalszy, ale wyjątkowy. Po prostu czuję że mam w nim wsparcie i poczucie bezpieczeństwa. A to było dla mnie ważne w ciągu ostatnich lat. brakowało mi tego. Pomocy.
- Gdzie zniknęłaś?
- Co? - potrząsam głową wyrwana z rozmyśleń.
- O czym tak myślałaś, że ode mnie odpłynęłaś.
- O tobie. - uśmiecham się.
- Jestem aż tak ciekawy.
- Tak. - śmieję się. - Bardzo.
- nie wiedziałem
- Dajesz mi tak wiele ja tobie nic - mówię i idę sprzątać.
- Dajesz mi wszystko czego chce.
- Co takiego? - wkładam naczynia do zmywarki.
- Samą siebie.
Odwracam się plecami uśmiechając się.
- Nie wiem dlaczego, ale jesteś mi potrzebna, żebym mógł normalnie funkcjonować
Jestem zaskoczona jego słowami. Podchodzę do mężczyzny i kładę mu dłonie na klatce.
Patrzę w jego błękitne oczy.
- Zaczynam się zakochiwać.
- Oboje jesteśmy straceni
Staję na palcach i go całuję w usta.  Oddaje pocałunek. Lekko i czule.
Wsuwam palce w jego włosy i bardziej go przyciągam.
Obejmuje mnie w tali i sadza na stole. Oplatam jego biodra nogami. Całujemy się bardzo długo.
- Rano musimy wstać.
- Tak, wiem Niall. - wtulam się w niego.
- To idziemy spać.
- Jestem za.
Bierze mnie na ręce i niesie do swojej sypialni. Sadza mnie na łóżku i szuka czegoś w szafce
- proszę to dla ciebie. - rzuca we mnie szarą koszulka.
- Dziękuję. - ide do łazienki.
Myję się i przebieram.
Razem Zasypiamy.

niedziela, 1 czerwca 2014

7. I believe I can fly.

Rano jak się budzę już go nie ma. Na łóżku leży tylko kartka z jego pochyłym pismem.:"Musiałem lecieć na spotkanie. Do zobaczenia późnię. N"
Uśmiecham się delikatnie i wstaję. Biorę prysznic odprężając swoje ciało. Ubieram świeże ubrania i idę do kuchni.
Śniadanie stoi już na stole. Biorę pieska na kolana i jem z nim. Tata nadal się nie odzywa, jest zamknięty w swoim świecie. Podaje mu herbatę i trochę sprzątam w domu. Tata siada przy stole i czyści monety. Martwię się o niego.
- Powinieneś porozmawiać z psychologiem .
- Tak bo jestem nienormalny
- Tato wcale tak nie mówię jasne?! Psycholog może po prostu z tobą porozmawiać.
- Nie chcę. Wystarczy.
- Uszanuj to że ja chcę.
- Ale ja nie chcę. NIe musisz się mną zajmować.
- Co ja źle robię że dostaję od życia po dupie co? Zawsze przy tobie byłam .akceptowałam inność i tylko próbuje ci pomóc. Trochę mam dość. - wychodzę trzaskając drzwiami.
Idę przed siebie. Łzy zbierają mi się w oczach. Zaczynają same spływać. Mam tego dość.
Siadam na jakiejś ławce i zaczynam płakać. Co ja złego robię ? Pomagam. Opiekuje się nim. Dobrze wiem że by nie dał rady sam. Ocieram oczy wierzchem dłoni, ale łzy nadal się zbierają. Jest mi po prostu przykro. Nie wiem co mam ze sobą zrobić.  Chodzę po mieście. Nawet telefonu nie mam. W końcu docieram pod firmę Nialla. Jak mnie taką zobaczy to zwolni mnie i wyrzuci z własnego życia. Wchodzę do środka bo zaczyna padać. Przy recepcji jest dużo osób więc siadam na fotelu przy wejściu. Z windy wychodzi Niall.
Odwracam głowę żeby mnie nie widział. Przestanie padać to wyjdę. Rozmawia chwilę z sekretarką i odwraca się w moją stronę.  Nie zauważy. Nie chcę żeby zauważył.
- Izabella?- Podchodzi do mnie.
- Nie nie ja .
Zasłaniam zapłakana twarz dłońmi.
- Chodź tu. - Przyciąga mnie do siebie.
- Padało. Przepraszam.
- CHodź pojedziemy na górę.- Ściąga swoją marynarkę i okrywa nią moje ramiona. Prowadzi mnie w stronę windy.- Hanna odwołaj wszystkie dzisiejsze spotkania.
- Niall nie...- patrzę na niego i przytulam się mocniej.
- Cii...- Jedziemy windą na górę.
Zamykam oczy zmęczona tym wszystkim. Jestem wściekła. Prowadzi mnie do swojego gabinetu. SIedzę na kanapie z kubkiem herbaty. Patrzę się w szklany stolik i wtulam policzek w marynarkę .
Pewnie mu przeszkadzam.
- Robię problem.
- Nie robisz.- Siada obok mnie.- Powiedz co się stało?
- Jestem mu nie potrzebna rozumiesz?
- Potrzebuje cię. On cię potrzebuje.
- Nie. Traktuje mnie jak obcą. Znów.
- Znów? Może powinniście spędzić trochę czasu ze sobą.
- Chcę ale on jest jak.. jak dziecko rozumiesz? - patrzę na niego. - Przerażone dziecko.
- I ty musisz mu pomóc.
- Niall nie daję rady. To ja jestem rodzicem w tej rodzinie.
- Dobrze, tobie też przyda się odpoczynek.
Ciągnę się za włosy zdenerwowana. Nie znam Nialla ale mu ufam.
 - Chciałam żeby poszedł do psychologa...
- I się nie zgodził.
- Nie. Jak mam do niego trafić?
- Pomału.
- Ja nawet nie wiem co mu jest. - znów się rozpłakuję .
Sadza mnie na swoich kolanach i uspokajająco kołysze. Pociągam nosem próbując dojść do siebie. Jest mi trudno.
- Zrobimy tak. Zjemy dzisiaj we trójkę kolację.
- Nie damy rady. Nie będzie chciał.
- Zobaczymy.
- Czemu to dla mnie robisz? - duszę się łzami
- Bo mi na tobie zależy.
- Ja mam same problemy.
- Poradzimy sobie.
Wtulam twarz w jego szyję. Przytula mnie do siebie. Czuję się bezpieczna. Jestem mu wdzięczna on nie wie jak bardzo.
- To co zbieramy się i zobaczymy co z twoim tatą?
Kiwam niezręcznie głową. Wychodzimy z jego biura i jedziemy do mnie.  Jestem zdenerwowana. Nie wiem jak się z nim dogadam. Co dziwne Niall łapie z nim jakiś kontakt. Ojciec odpowiada. Nie uśmiecha się. Jest smętny ale odpowiada na każde pytanie. Bawi się monetą.
- Zbierasz je? Mam w domu taką starą.
Patrzy na niego. Wstaje z krzesła i idzie mu pokazać całą kolekcję Niall z zaciekawieniem je ogląda.  Patrzę na nich. Podchodzę do taty i delikatnie go przytulam .
Uśmiecha się do mnie.
- Zjemy kolację we trójkę dobrze?
- Dobrze.
- Dziękuję ..- idę doprowadzić się do normalności
Jak wracam dalej siedzą na kanapie i rozmawiają. Uśmiecham się na ten widok. Nie przeszkadzam im. Idę robić kolację. Stawiam ją na stole i ich wołam Siadamy razem. Jest jakoś inaczej, nawet lepiej niż zazwyczaj. Atmosfera jest luźna. Słyszę śmiech taty. To jest całkiem miłe.
Później sprzątam. Tata zostawia nas samych. Siadamy razem na kanapie. Przenoszę się na jego kolana. Patrzę mu w oczy.
- Dziękuję. - delikatnie muskam jego usta.
- Proszę
- To dużo co zrobiłeś.
- Tak? Ja z nim tylko porozmawiałem.
- To pomogło. Na chociaż dzisiaj .
- Trzeba wszystko robić stopniowo.
- On ma takie  fazy.
- Trzeba go przekonać, żeby poszedł do lekarza. To mogą być stany lękowe. Coś co się kiedyś wydarzyło, może tak na niego wpływać.
- Pomożesz mi? - pytam cicho
- Tak.- Całuje mnie w czoło.- Muszę polecieć na dwa dni do Brukseli.
- Więc ja też.
- Na pewno chcesz zostawić go samego?
- Nie chcę. - odpowiadam. - Tylko nadal muszę na nas zarabiać.
- Powiedzmy, że jeden lot ci odpuszczę
- Na pewno?
- Na pewno.
- Niall? - opieram głowę o jego ramię.
- Tak skarbie
- Jesteśmy razem?
- Tak.
Uśmiecham się szeroko. Odwracam głowę i go całuję. Oddaje mój pocałunek.
- Cieszę się. Mam kogoś kto mnie w tym wspiera.
- Od tego jestem. I całkiem fajnego masz tatę.
- Jak da się z nim porozmawiać. _ uśmiecham się.
- Mi całkiem dobrze szło.
- Naprawdę byłam zaskoczona. Mile zaskoczona.
- Ja kiedyś zbierałem modele samolotów.
- I zgaduje że teraz nie masz na to czasu.
- Nie mam. Jestem zapracowanym człowiekiem.
-Wiem. Władcą świata. - całuje go w szyję i przymykam oczy.
- Tak.
- Moim władcą świata.
- Twoim?- patrzy na mnie roześmiany.
Jestem zmęczona całym dniem.
- Tak. Ja mam malutki świat. W nim jesteś ty.
- może pani tego świata poszłaby spać.
- No fajny pomysł - mówię sennie .
Niall bierze mnie na ręce i niesie do pokoju.
- gdzie masz piżamę
- Pod poduszką - mruczę.
Wyciąga ją i zaczyna mnie rozbierać.
- Będziesz nunać ze mną? - ziewam.
- Co robić?
- Spaaać. - śmieje się.
- Tak.- Ubiera mnie w piżamę, a myślałam że woli mnie rozbierać.
- Lubię spać w bieliźnie. - mówię zakopując się w kołdrę. Zamykam oczy i czekam aż położy się obok.
Obejmuje mnie w tali i przyciąga do siebie.
- A ja mam zamiar spać więc zostaniemy przy twojej piżamce
- No dobra. - całuję jego obojczyk. Zasypiam okropnie zmęczona.

Obserwatorzy