sobota, 27 września 2014

16. Diana.

Niall
Stałem w jednym miejscu przez długi czas. Nie mogłem uwierzyć w to co się stało. To chyba jakiś żart.
Nagle ona wyjeżdża. Nie znam powodu. W kuchni jest gotowa kolacja dla nas obojga. Więc o co chodzi?
Nic nie rozumiem.  Siadam na krześle przewracając w palcach pierścionek. To nie możliwe. Idę do naszej... mojej sypialni. Nie zabrała wszystkich rzeczy. Spakowała się w pośpiechu.
Ja byłem pewny jednego. To nie była jej decyzja,. Nie zostawiłaby mnie od tak.  Kochała mnie i to tez wiedziałem. Siadam na łóżku i wybieram numer do Dereka.
- Dasz radę sprawdzić, kto kontaktował się z Izabellą?
- Tak, jasne ale o co chodzi Nialler?
- Po prostu sprawdź.
Wzdycha mi do słuchawki. Coś klika i sprawdza, bo odzywa się po piętnastu minutach.
- Trzy godziny temu przez smsa.
- Wiesz kto?
- Nie, numer zastrzeżony. Ale sms jest podpisany "H".
- Harry Styles
- Może powiedzieć o co chodzi? Przesłałem ci treść wiadomości.
- Izabella wyjechała. Nie wiem z jakiegoś powodu.
- Ja już wiem. Żeby cię nie zabili. Niall ile czasu temu wyjechała?
- Godzina, dwie temu.
- Zejdź na dół i poproś o zgodę do nagrań z monitoringu.
Idę od razu.
- Po co mi one?
- Wtedy się dowiesz czy sama wyjechała czy została uprowadzona.
- Wiem, że nie wyjechała z własnej woli
- Więc dowiemy się czy to aby na pewno Styles.
Rozmawiam z ochroną. Od razu udostępniają mi nagrania.
Oglądam je na wszystkich ekranach. Najpierw widzę nagranie gdzie Styles wpycha małą do klatki, a potem sam odjeżdża. Po pół godzinie ona zbiega i odjeżdżają autem razem.
Zabije, mogłem to zrobić jak miałem okazję.
Czego oni od niej chcą.
- Masz go znaleźć. Namierzyć i później ja go zabije.
- Stary, to jak szukanie igły w stogu siana. Oni nie są idiotami. Też mają informatyków.
- Pokona cię jakiś informatyk? Chyba muszę poszukać nowych pracowników.
- Szukam - mówi i rozłącza się.
Wracam na górę i dzwonię do Louisa.
- Niall? - odbiera.,
- Wiesz może, czego Styles chce od Izabelli?
- Skąd mam to wiedzieć? Nie kontaktują się z nim, a ni ze mną.
- Kontaktują się z nią. Właśnie z nim wyjechała.
- Kurwa mać. No kurwa. Nie znikną z życia Izzy.
- Czego od niej chcą.
- Robią z niej Katherine.
- Kim ona była i co zrobiła?
- Była matką Izzy. Po prostu kochała mnie i Harry'ego.
- I Harry myśli, że jej córeczka pokocha jego?
- Tak.
- On jest nienormalny.
- Z miłości się głupieje.
- Ale ona nie jest Katheriną.
- Nie jest Niall. - słyszę pukanie do drzwi. Otwieram Lou jak się okazuje. - To nie rozmowa przez telefon.
- Planowałem jechać jej szukać.
- Dlatego przyjechałem.
- Zrobiła to, żeby mnie chronić. A jak on coś jej zrobi?
Kręci głową na nie wiedzę.
- Myślę że nie... Nic nie wiemy. Poczekaj - wyjmuje telefon i do kogoś dzwoni. - Zayn...
Rozmawia z nim chwilę przez telefon.
Rozłącza się zdenerwowany.
- Oni są tu, a Styles nie wiadomo.
- Kurwa...
Czuję się tak bezradny po raz pierwszy. Zawsze mogłem wszystko.
- Co się stało z Katherine?
- Zginęła na jednej z akcji.
Siadam na kanapę. Wszystko w rękach Dereka.
Isabella
Kolejny dzień spędzam w toalecie. Jesteśmy...nie wiem gdzie, ale w dużym ładnym domu.
Jest mi cholernie niedobrze.
Wychodzę myjąc się najpierw. Ubieram swoje rzeczy i siadam na łóżku.
- Nadal ci niedobrze.- Do mojej sypialni wchodzi Harry. Opiera się o ścianę i uważnie mi się przygląda.
- Tak, nadal. - burczę.
- Może zrobię ci herbaty, albo mięty.
- Chcę do domu.
- Nie- warczy.
- To spierdalaj - mówię i kładę głowę na poduszkę.
- Uważaj co mówisz.- Podchodzi do mnie i siada na łóżku.
- Będę mówiła co będę chciała.
- Nie będziesz.- Przygniata mnie do materaca. Patrzy na mnie swoimi zielonymi oczami. Muszę przyznać, że są ładne.
- Okay, nie będę się odzywać. Teraz spierdalaj. - potrząsam głową i go odpycham.
- Nie jestem, ani twoim ojcem, ani Horanem, że pozwolę ci się tak do mnie odzywać.
- No ty jesteś popierdolony kretyn z inteligencją poniżej zera.
Łapie moje nadgarstki i przyciska je do materaca. Pochyla się nade mną.
Odwracam głowę bo już nie mogę na niego patrzeć.
- Zapamiętaj, ja ustalam zasady.
- Ta - jakby mnie to obchodziło. Wyrywam się i uciekam z sypialni. Zbiegam na dół i zamykam się tam w łazience.
Słyszę jak trzaskają drzwi.
Pochylam się nad toaletą i wymiotuję.
Jezu co mi jest?
Nie uzyskam chyba odpowiedzi. Idę do salonu
Kładę się na kanapie i włączam telewizor.
Mam dość.  To jakieś więzienie.
Ale pocieszam się myślą, że robię to dla Nialla.
Przynajmniej wiem że nic mu nie będzie,
Kilka łez spływa po moich policzkach.
Ja go tak bardzo kocham. Wszystko miało być dobrze... Nie chcę o tym myśleć. Wstaję i idę robić coś do jedzenia. Jestem znów głodna.
To norma. Dużo jem i ciągle wymiotuje.
Do lekarza mnie nie puści, bo zrobię aferę i ucieknę.
Pieprzony idiota 4.
Jem oglądając teledysk McFly.  Kończę i idę posprzątać. Robi mi się słabo. Upadam w kuchni tracąc przytomność.
Obolała i otępiała budzę się na jakimś łóżku. Otwieram oczy i patrzę na Harry'ego.
Nie odzywam się, ale jestem zdezorientowana.
- Gratulacje- mówi.
- Co?
- Zostaniesz mamą. Lekarz mi właśnie powiedział.
- Mamą. O matko.- jestem w szoku. Gdyby to była inna sytuacja pewnie bym się cieszyła.
- Tak.
Rozpłakuję się w poduszkę. Zakrywam kołdrą nie patrząc już na Harry'ego.
Nie wiem co mam zrobić. Dziecko... Oboje z Niallem chcieliśmy tego dziecka, teraz co?
Mam je wychowywać sama. Tutaj.
Z nim? Przecież to chore.
- Daj mi w końcu spokój! - wydzieram się.
- Nie.
- Nigdy cię nie pokocham. Nie jestem moją matką!
- Zobaczymy.
- Spierdalaj. Możesz się kiedyś w nocy nie obudzić.
- Nie jesteś do tego zdolna. Sama powiedziałaś, że nie jesteś Katherine
- Właśnie. Nie jestem. I uwierz mi że umiem być zdolna do różnych rzeczy. - dostaje ode mnie w twarz.
Patrzy na mnie wściekły. Wiem, że mnie nie uderzy. Nie boję się go. - Pamiętaj. Wystarczy jeden mój telefon, a twój kochany Niall wraz ze swoim budyneczkiem wyleci w powietrze.
- Nie zrobisz tego.
- Uwierz mi, że mogę to zrobić.
Prycham. Muszę z nim grać.
- To jego dziecko.
- Oh... Biedny tatuś, nigdy się o tym nie dowie
Przytulam go. Przez jego nie uwagę wsuwam rękę do marynarki bruneta i wyjmuję telefon. Chowam go pod kołdrą i odsuwam się.
- Odpocznij.
- Tak. - zamykam oczy.
Słyszę jak wychodzi i cicho zamyka drzwi.
Wyjmuję telefon i wchodzę do łazienki.
Wpisuję numer i dzwonię.
Opieram się o drzwi. Rękę kładę na brzuchu. Odbierz proszę..
- Tak słucham
- Aa...- nie wiem co mam powiedzieć. - Niall
- Izabella?
Słyszę kroki na schodach.
- Tak, przepraszam. Kocham cię. Nic więcej nie mogę ci powiedzieć.
- Kocham cię- mówi za nim się rozłączam
Wracam do pokoju. Rzucam telefon na dywan najpierw usuwając połączenie. Nie robi to hałasu. Wskakuję do łóżka i wsuwam się pod kołdrę udając, że śpię.
Harry wchodzi do mojego pokoju i za raz wychodzi. Chyba szukał tego telefonu.
Po chwili jednak zasnęłam.
~~*~~
Kolejne badanie usg. Jest ze mną Harry..
Leżę na kozetce. Mam już całkiem spory brzuszek.
Słucham rad lekarki. Mówi, że muszę zacząć jeść. Bo taka prawda, że jem śniadanie i praktycznie więcej nie. No i inne rady. Jak stamtąd wychodzę to dziękuję Bogu .
Wracamy do domu. Tylko tyle mojego spaceru.
Idę od razu do kuchni. Niewiele z nim rozmawiam. Jak już bardzo muszę. Siadam na krześle i piję kawę.
Harry stawia pod moim nosem talerz z obiadem.- Jedz.
Nie jem. Wstaję i udaję się do salonu. Nie tak to powinno wyglądać. To powinien być najpiękniejszy okres.
- Szkodzisz sobie i dziecko. To jedyne co ci po nim pozostało. Więc zastanów się.
A co go to obchodzi.
- Rób co chcesz.
- Taki mam zamiar.
- Tak.- Wychodzi na podwórko trzaskając drzwiami.
Rozglądam się po salonie. Musi tu być laptop.
Wstaję z kanapy i podchodzę do komody. Jest.
Internet. Boże internet. Jest zalogowany.
Co raz zerkam czy nie wraca.
Wchodzę na stronę firmy Nialla i znajduję jego mail. Pisze go w mega pośpiechu. "Barcelona. Isabella. "
Wysyłam i wracam do oglądania telewziji. Wcześniej kasując moja obecność na komputerze
Kładę dłonie na swoim brzuszku. - Tatuś nas kocha wiesz? Naprawdę tylko teraz nie może przy nas być.
Uśmiecham się lekko, czując jak się porusza.
- I ja też cię kocham. Jeszcze trochę.
Łzy zbierają się w moich oczach.
Chce być już z Niallem. A jeśli on pomyśli że ten mail wysłał Harry jako pułapkę? Nie uwierzy. Matko.
Może jednak to sprawdzi
Powinien być przy nas. Jest mi ciężko. Idę na górę. Puszczam wodę do wanny. Rozbieram się nie patrząc w lustro i wchodzę do wody. Bardzo długo tak leżę. Dwie godziny? Pewnie tak. Zsuwam się pod tafle wody nabierając wcześniej powietrza.
Jest mi dobrze. Nic do mnie nie dociera.
Zatonąć we własnych problemach.
Kiedy brakuje mi powietrza wynurzam się na powierzchnie
Słyszę pukanie do drzwi. Ignoruję to i znów się zanurzam.
To mnie odpręża.
Wycieram twarz ręcznikiem, który mam pod ręką i myje ciało.
Wykapana wychodzę z już ziemnej wody i się ubieram
Wychodzę z łazienki omijając mężczyznę.
Biorę odtwarzacz mp3 i zakładam słuchawki na uszy. Kładę się na łóżko.
Od jakiegoś czasu muszę spać z nim w łóżku. Tak jak dziś. Odseparowuje się kocem po środku i patrzę w sufit.
Kiepsko sypiam. On mi przeszkadza.
Świadomość, że to nie Niall - okropna.
Przewracam się na bok i przytulam do poduszki.
Myśląc że śpi cicho płacze.
- Naprawdę, aż tak bardzo przeszkadza ci moja obecność?
- Idiotyczne pytanie .- prycham ocierając łzy. - Wszystko mi przeszkadza. Ty najbardziej.
Wstaje i wychodzi. Tak po prostu
Wybucham płaczem. A jak tata sobie radzi? Przecież nie pomagam finansowo
Mam nadzieję, że jakoś sobie radzi. Może Niall czasem mu pomaga
Tej nocy choć na chwilę zasypiam.

piątek, 12 września 2014

15. Start a fire.

Naprawdę się cieszę, gdy jesteśmy w czwórkę w Brukseli. Tata inaczej zachowuje się przy Sophie. Jest weselszy. Naprawdę się zakochał. Siedzimy w ogrodzie wieczorem robiąc grilla. Rozmawiają o wszystkim. Akurat za bardzo nie słucham bo patrzę się dość bezsensu w niebo.
Niall podchodzi do mnie i całuje w szyję.
Uśmiecham się, ale nie przerywam swojego zajęcia.
- O czym myślisz?
- O gwiazdach. - śmieję się.
- Bardzo piękne, ale znam coś piękniejszego.
- Co takiego? - odwracam wzrok od nieba.
- Ciebie i te niebo w twoich oczach.
Oplatam jego szyję i uśmiecham się. Całuję go w usta.
Odwzajemnia mój pocałunek.
Pogłębiam go i nie odrywam się od blondyna.
- Twój tata.
- Co mój tata?
- Patrzy.
- Ja cię tylko całuję - odrywam się od niego i uśmiecham do taty.
- Tak.  Ale jak całujesz.
- Cśśś. - biorę go za rękę i wracamy
- Zjesz coś.
- Nie.
- To nie.
Biorę sok i piję rozmawiając z Sophie.
Bardzo ją polubiłam.
Jest strasznie miła. W końcu tata i Soph idą na górę. Sprzątam razem z Jessy, która tu pracuje.
Idę na górę do sypialni.
Wchodzę do łazienki i staję pod prysznicem.
Jestem w połowie kąpieli kiedy do drzwi ktoś puka.
- Hmm?
- A tu jesteś- słyszę Nialla.
Zamykam oczy od piany i zaraz je pocieram. Uśmiecham się do niego.
- Chodź do mnie. - mówię .
- Z chęcią- szybko się rozbiera i dołącza do mnie.
Przytulam się do niego delikatnie całując jego klatkę.
Dłońmi rozprowadza płyn do kąpieli po moim ciele.
To przyjemne uczucie. Pobudzające. Chyba zawsze tak będę reagować na dotyk Nialla.
 Delikatnie całuje mnie w usta.
Śmieję się oddając pocałunek
- Jesteś uzależniająca.
- Wzajemnie.
- Że oboje nie mamy dość.
- Nie narzekam wiesz - mruczę mu do ucha.
- Ja też- podnosi mnie do góry.
Sadza na swoich biodrach i przyciska do ściany.
Szybko we mnie wchodzi.
Krzyczę, ale zamyka mi usta słodkim pocałunkiem. Powoli przeradza się on w namiętny.
Uwielbiam prysznice z nim.
Kładę się w bieliźnie do łóżka zdecydowanie zmęczona.
- Wiesz co widziałem- śmieje się Niall.- Jak twój tata zaciąga Sophie do swojego pokoju.
- Mój tata kogoś zaciąga? - wybucham śmiechem. - Może nie wyszedł z wprawy.
- Na pewno nie wyszedł z wprawy.
Kręcę głową rozbawiona i wtulam się w poduszkę.
- Dość sprawnie ją zaciągał. To był dziwny widok.- Całuje mnie w kark.- Chcesz wina, obejrzelibyśmy coś.
Zastanawiam się chwilę.
- Noo, ale tym razem coś romantycznego.
- Dobrze, coś romantycznego.- Niall podaje mi kieliszek z winem.- A co chcesz?
- Szkołę uczuć. - odpowiadam.
Włącza film i kładzie się obok mnie.
Już w połowie mam łzy w oczach, a pod koniec płaczę.
Niall podaje mi chusteczki.
- Ona nie ma serca. Tak sobie umiera. Matko no.
- Nie ma serca.
- Idę spać, to nie na moje nerwy.
- Dobrze kochanie. - Patrzy się na mnie zdziwiony.
- No co? - ocieram łzy.
- To tylko film.
- Wzruszający film, ty też nie masz uczuć. No przecież ehh faceci - kładę się na klatce i zamykam oczy.
- Nie mam uczuć. Jasne.- Gasi światło.
- Nie masz do filmów. - podkreślam. - Ale wy tak macie. Tylko mecze przeżywacie.
- Jasne. Miałaś spać.
- Śpię - nie odzywam się już. Zasypiam po godzinie, ale w nocy nie mogę spać. Albo się wiercę, albo leżę bezruchu.
Niall obejmuje mnie w tali i przyciąga do siebie,
Ale jego przytulanie też nic nie daje. Patrzę się w sufit.
Co się ze mną dzieje?
Nad ranem Ubieram się w zwykłe jeansy i bluzę. Wychodzę z pokoju pół przytomna i schodzę na dół.
Siadam sobie w kuchni.
Na nic nie mogę patrzeć.
Jezu, ale mam dzisiaj humor.
Chyba kogoś zabije. Wychodzę z domu. Jest piąta rano więc udaje się na spacer. Kupuję później szlugi i palę chociaż nigdy tego nie robiłam. Nie jest najgorsze. Spaceruję dobre godziny. Ba. Południe jest jak wracam.
- Boże gdzie ty zniknęłaś.- Niall od razu bierze mnie w ramiona,
- Na spacerze byłam. - mówię w jego ramię.
- Tak od samego rana?
- Od nocy.
- O Boże.
- Co? - odchylam się patrząc na niego
- Po prostu się przestraszyłem.
- Wszystko w porządku - posyłam mu uśmiech i idę do kuchni.
- Tak- mruczy i idzie za mną.
Biorę wodę i tabletki przeciwbólowe. Moja głowa
Strasznie mnie boli. Biorę proszki i idę do wielkiego salonu i kładę się na kanapie.
Jezu okres będę mieć chyba.
Niall siada obok mnie.
Zamykam oczy, bo słońce daje po oczach.
- Jesteś o coś zła?
- Nie jestem - dziwię się jego pytaniem.
- Aha, to dobrze.
- Gorszy dzień.
- To nie przeszkadzam
- Przepraszam.
- Każdy miewa gorsze dni
- Tak. Jestem nie wyspana drugą nic z rzędu.
- A tamta poprzednia?
- No nie wiem. Chyba cierpię na bezsenność.
- Oj to nie dobrze. Może jak wrócimy pójdziesz do lekarza.
- Dobry pomysł. Zobaczymy jak będzie dzisiaj. - wstaję i idę na taras.
Leżę sobie na leżaku i wygrzewam na słonku. Jest mi dobrze i nie chcę wracać do Londynu Tu jest bardzo cudownie, z dala od wszystkich problemów Wyciągam papierosy i sprawdzam czy ojciec nie widzi. Odprężam się paląc. Gdy wrócimy znów będę siedzieć w domu. Tutaj czuję się bezpiecznie
Nie ma tej trójki no i wszystko jest tu dobrze.
Uśmiecham się pod nosem
Wracam do domu. Przygotowuje im obiad.
- Ooo- do kuchni wpada Niall.- Chciałem wyciągnąć was do restauracji.
- Jeszcze nie zaczęłam praktycznie nic
- To może pojedziemy, albo ci pomogę. Co wolisz?
- Lubię te kuchnię nie spalmy jej.
- To ja pójdę po Sophie i Louisa
- Dobrze.
Niall znika za drzwiami, ale po chwili wraca. Przyciąga mnie do siebie i całuje.- Zapomniałem o buziaku na dzień dobry. Uśmiecham się. Słodki jest. Puszcze mnie i idzie na górę. Wychodzimy do restauracji. Jemy obiad w miłej atmosferze
Nawet się śmieję. Czuję się dobrze z nimi. Później Niall porywa mnie na spacer nad rzekę.
Otula mnie ramieniem. Uśmiecham się do niego.
- Mam coś dla ciebie.
- Dla mnie?
- Tak. Zamknij oczy.
Śmieje się i je zamykam.
- No teraz możesz otwierać.- Robię co mi każe i patrzę na niego zaszokowana. Klęczy przede mną z pierścionkiem w ręku.- Nie będzie wielkiej przemowy. Kochanie wyjdziesz za mnie?
Jestem zszokowana. Otwieram szeroko usta ze zdziwienia. Wow ... zasłaniam usta ręką a po policzkach płyną łzy. Kiwam głową.
Wkłada mi na palec pierścionek, bierze w ramiona i całuje w usta.
- Oo Boże.
Obejmuje mnie w tali i kręci. Trzymam jego szyję i szeroko się uśmiecham
Trzyma mnie na swoich biodrach a ja płakałam śmiejąc się. On jest cudowny. A myślałam że ten dzień będzie zły. Całuję go w usta. - Nigdy nie myślałam o rodzinie a zaręczyny to o matko. Ale to było wspaniałe. Kocham cię.
- Też cię kocham. Bardzo cię kocham.- Mówi między pocałunkami. Boże jestem tak szczęśliwa.
- Kiedy to wymyśliłeś?
- W samolocie do Oslo
- Jesteś wariatem. Moim. - znów go całuję i uśmiecham się.
- Tylko twoim.
- Ale z niczym się nie spieszmy. - mówię mu w usta.
- Proszę. - dodaję. - Wracamy?
- Tak.- Bierze moją rękę i wracamy do domu.
Spędzamy cały tydzień w Brukseli. Jest cudownie. Mój tata też tutaj dobrze się czuje. W końcu wracamy i Sophie zamieszkuje z moim tatą.
Ja mam zamiar przeprowadzić się do Nialla.
Więc miesiąc później u niego mieszkam. Nadal wspieram tatę finansowo.
Wracam do domu z zakupów. Mam zamiar zrobić pyszną kolację.
Wchodzę na górę i udaję się do mieszkania.
Otwieram drzwi i idę do kuchni.
Przygotowuję kolację. Niall jest w pracy.
Nie mam co robić. Nudzę się bez pracy.
Ale już nie chcę się znów kłócić.
Jest bardzo uparty w tej kwestii.
Wychodzę na balkon żeby się od stresować papierosem. Po prostu skupiam się na czym innym, nie myślę o lataniu.
To dobry sposób.
Biorę telefon do ręki.
" Kiedy wrócisz?" Piszę Niallowi.
" Wieczorem, mam spotkanie”
Nie odpisuję już. Wychodzę na chwilę na dwór. Chcę iść do sklepu jeszcze. Pierwszy raz widzę tylu dziennikarzy skupionych tylko na mnie. Przejść nie mogę.
Śledzą mnie krok w krok.
To męczące
Wchodzę do sklepu.
Kupuję rzeczy, o których zapomniałam i wracam.
Przed blokiem stoi Styles.
- Jeszcze ciebie mi brakowało.
- Nie gadaj.- Wciąga mnie do środka.
- Zostaw mnie w końcu w spokoju!
- Księżniczko, życie nie jest takie proste.
- Spierdalaj - warczę. On jedzie gdzieś autem. Wyjmuję telefon.
Jest na nim wiadomość.
Od razu ją odbieram.
" Jeżeli chcesz, żeby twój Niall jeszcze pożył to spakuj walizki i zniknij. -H."
Przerażona wbiegam na górę. Wiem, że on nie żartuje. Mają duże możliwości. Nie rozpłakując się biegam po sypialni i chowam ubrania i swoje rzeczy. Zrobię to jak najszybciej. Zanim wró...Słyszę otwieranie drzwi. Biorę głęboki oddech i przerzucam sportową torbę przez ramię. Więcej mi nie potrzeba. Idę do holu.
- Gdzieś jedziesz? - pyta Niall.
- Tak. - nie patrzę mu w oczy. Ubieram trampki i zabieram bluzę. Idę do kuchni i kładę na stół klucze od domu.
- Izabello o co chodzi?
Co ja mam mu powiedzieć? Prawdy nie mogę. Kłamać nie umiem.
- O co chodzi?- powtarza pytanie zdenerwowany.
- Wybacz - wsuwam mu do ręki pierścionek.
- Żartujesz, prawda?
- Cześć - wychodzę jak najszybciej.
Biegnę do windy. W oczach mam łzy.
Opieram się o ścianę i rozpłakuję. Pod blok podjeżdża mercedess, do którego wsiadam i odjeżdżamy.
- Mądra dziewczyna. Nie taka jak matka- mówi Harry.
Nie odzywam się do niego. Opieram głowę o szybę.
Jedziemy bardzo długo. Nie wiem gdzie.
- Zatrzymaj się - mówię czując ból brzucha. - Albo będziesz miał wzroki na fotelach.
Harry zjeżdża na pobocze. Wyskakuje z samochodu.
Opieram się o drzewo i pochylam do przodu.
Wiem, że stoi za mną.
Nie umiejąc się już powstrzymać wymiotuję.
- A tobie co ?- pyta, jakby go to obchodziło.
Nie odpowiadam. Wymiotuję kolejny raz. Chyba choroba lokomocyjna.
Nigdy jazda samochodem mi nie przeszkadzała. To dziwne. Czuję się lepiej. Wsiadamy do samochodu i jedziemy dalej.
Oczywiście zabrał mi komórkę więc nie mam jak napisać tacie. Ciekawa jestem co teraz myśli o mnie Niall...
Zasypiam w trakcie jazdy.

Obserwatorzy