wtorek, 14 października 2014

17. Give me love.

Gdy rano schodzę ma dół czuję lekki głód. Jem jakiś jogurt i piję herbatę.
Harry siedzi na tarasie. Nawet się do niego nie odzywam. Wychodzę na podwórko i siadam na trawie. Jest bardzo ładna pogoda.
Piszę kolejną historię. Tym razem o dziewczynie, która została uprowadzona przez przyjaciela jej ojca. Co za ironia...
Nie wiem skąd ten pomysł znalazł się w mojej głowie
Widzę policjantów, którzy mają patrol w aucie. To raptowny ruch. Wstaję i biegnę do ogrodzenia.
- Hej! Pomóżcie mi, błagam! - krzyczę.
Zatrzymują się na chwilę i patrzą na mnie. Obaj wysiadają z auta
Obracam się i już widzę że Harry idzie w naszym kierunku.
- Błagam. - powtarzam ciszej. - On mnie...- nie dokańczam, bo zostaje mocno przyciągnięta do kogoś. Jaką bajkę im sprzeda?
- Proszę panią- wołają i podchodzą do bramy.
- Pani się źle czuje. Przykro mi, że żona panów zatrzymała. - tuli mnie do siebie. - Ma lęki. No i to się odbija na jej zdrowiu. Proszę jechać nic jej nie będzie. Chodź kochanie.
- Oczywiście.- Wracają do radiowozu
Wciąga mnie do domu. Jestem wściekła. Kopię go w piszczel i popycham na szklany stolik. Biegnę do stołu po telefon.
- Nie odważysz się- syczy.
- Chcesz się przekonać? - cofam się do kuchni. Wybieram numer do Nialla w drugiej ręce trzymając nóż.
- Dzwoń. Z chęcią zobaczę jak ten wieżowiec w centrum Londynu wylatuje w powietrze.
- Nie będziesz miał jak dać sygnału - przemyślałam wcześniej jego ruchy. Odcięłam kabel internetu oraz kabel telefonu stacjonarnego. Nie mam zamiaru czekać na odebranie połączenia. Rozłączam się po trzecim sygnale i rzucał telefonem o ścianę tak że się rozwala
- Kotku, nie potrzebuje sygnału. Ty to uruchomiłaś wybierając jego numer
- Jakoś ci nie wierzę. Bo widzisz zrobiłam to już nie raz po twoich groźbach. - prycham. Wiem, że ze mną gra by sprowokować. Jeśli będę myśleć że Niall nie żyje załamie się i ulegnę. On ma prosty tok myślenia. Podchodzę do niego z tym ostrzem
- Za pół godziny obejrzyj sobie wiadomości.- Patrzę w jego oczy. On nie żartuje.
Oby tylko nie było tam Nialla.            
Niall.
Przychodziło mnie Zayn i Liam. Oni. W mojej. Firmie. Chcę wezwać ochronę ale Malik mnie wyprzedza.
- Słuchaj, zadzwonisz po policję a wylecimy w powietrze więc lepiej tego nie rób. Nie chcę użyć określania " chcemy ci pomóc"
Patrzę na nich zaszokowany.
- Dobra. - Odkładam telefon
- Styles ma wszystko zaplanowane. Trzeba go zaskoczyć. My się w to nie będziemy już mieszać.  - mówi Liam.
Derek wchodzi do gabinetu.
- Niall email rzeczywiście wysłany z Barcelony.
- Wiesz dokładnie skąd?
- Z Puerto del Anna. - mówi Zayn.
- Zbierz ludzi.
- Właściwie to.. co oni tu robią ?
- Chyba pomagają. Derek zbierz ludzi. Mam dość Stylesa.
Kiwa głową i wychodzi.
Isabella.
Nie wiem jak ale zdobył przewagę. Zabrał mi nóż. Leżę skulona na sofie modląc się aby nic nie wybuchło .
- Myślisz, że to zabawa.
- Tak. Taka gra. Chcesz przesuwać pionki ale ci się nie uda - jestem przy swoim.
- Mała. Najpierw naucz się zasad, później w coś ze mną graj.
- Śmieszny jesteś - wstaję. Źle się czuje. Bardzo słabo. Jestem zmęczona. Odwracam się i chwytam wazon. Nie chybię i powoduje, że traci przytomność. Ale nie wyjdę stąd alarmy .
Idę na górę. Zamykam się w sypialni.
Boję się. Siadam na łóżku zmęczona i przestraszona.
Nie wiem co mam robić. Chcę do Nialla.
Masuję brzuch, który boli z nerwów. I zmęczenie bierze górę bo zasypiam .
Budzą mnie jakieś hałasy.
Zakładam luźną bluzę i cicho oraz powoli schodzę na dół.
Wszędzie walają się kawałki mebli. Jakby huragan przeszedł przez dom.
- Ha...Harry ?
Ktoś wychodzi z jednego z pokoi, a ja piszczę ze strachu. Na pewno nie jest to Harry.
Przełykam ślinę i szybkim krokiem, jeśli da się na drżących nogach zmierzam do kuchni.
- Zaczekaj- mówi ten ktoś. Znam ten głos.
Odwracam się powoli. Mam nadzieję że to mi się nie wydaje
- Szefie mamy ją.
Ktoś mnie znalazł czy ja jeszcze śpię?
- Jestem Derek. Pamiętasz mnie?
- Tak, chyba tak - kiwam powoli głową. - Masz dziecko
- Tak. Pracuję dla Nialla. - Wyciąga do mnie rękę.
Ostrożnie podaję mu swoją.
- On mówił...gdzie Harry?
- Nie ma. Zaprowadzę cię do Nialla.
- Nic nie wybuchło tak?- rozglądam się.
- Nie. W porę ktoś nas ostrzegł.
Stawiam krok za krokiem i wychodzę z nim z tego domu.
Na podjeździe stoi masa samochodów. Przy jednym widzę Nialla.
Zabieram powoli swoją rękę z ręki Dereka. Poprawiam bluzę na moich kościach dosłownie i idę do niego.
Odwraca się i bierze mnie w ramiona.
Wtulam się wdychając jego zapach. Matko znów to samo. Nie chcę już uciekać a potem wracać. Nie mam na to siły. Chcę być przy nim i z nim. Zamykam oczy nie płacząc. Zaciskam kurczowo dłonie na jego koszuli.
- Jestem- mówi cicho. Całuje mnie po głowie. Jego dłonie jeżdżą po moim ciele.
Wypuszczam spokojnie powietrze. Czuję się bezpiecznie. Mam nadzieję że już zawsze.
- Chcę do domu...
- Już jedziemy.- Prowadzi mnie do samochodu.- Derek wiesz co masz zrobić.
- Tak, Niall. Chłopcy chodźcie.  - zabiera mężczyzn. Podbiega do nas jeszcze mój tata. Tata. Odwracam się i wtulam w niego
- Przepraszam.
- Kocham cię tato - szepczę.
- Ja ciebie też mała.
Całuję mnie w głowę i pomaga wsiąść do range rovera. Po chwili auto rusza.
Niall siedzi obok mnie.
Opieram głowę o jego ramię.
Przytula mnie mocno do siebie, aż w końcu sadza na swoich kolanach.
- Kocham cię. Dziękuję - wtulam się w jego szyję i przymykam oczy. - Dziękuję, że nie uwierzyłeś
- Też cię kocham.
- I przepraszam jeśli tam te słowa cię raniły. Już nie chcę odchodzić. Nigdy nie chciałam. - wsuwam dłoń do jego ręki.
- Wiem kochanie. Ja wszystko wiem.
Nie do końca wszystko, ale jeszcze mu nie powiem. Delikatnie się uśmiecham.
 - A pocałujesz mnie?
Delikatnie bierze moja twarz w dłonie i całuje.
Odwzajemniam pocałunek. Tak za tym tęskniłam.
Zsuwa dłonie na moje ramiona, później plecy. Po chwili znajdują się pod bluza. Zdziwiony odrywa się ode mnie.
Nic nie mówię. Chwilę patrzę mu w oczy a po chwili znów opieram głowę o jego ramię.
- Brzuszek?
Nie wiem jak mam mu powiedzieć żeby nie pomyślał że to Stylesa.
- Tak się starałeś.
Uśmiecha się lekko i całuje mnie w usta.
- To twoje maleństwo - zapewniam go mówiąc mu w usta
- Wiem.- Kładzie swoje ręce na moim brzuchu.- Przeszkadza mi twoje bluza.
Śmieję się i ją zdejmuję.
Dokładnie bada mój brzuszek. Jego oczy są takie radosne.
- Prawie nie widoczny, ale ten w środku lubi kopać
- Piłkarz. - Zatrzymujemy się na lotnisku. Niall prowadzi mnie do samolotu.
Mam teraz jego obok i jestem szczęśliwa.
- Chcesz coś do picia, jedzenia?- Pyta sadzając mnie w wygodnym fotelu.
Kręcę przecząco głową. Opieram się o fotel i patrzę na Nialla.
Kuca na przeciwko mnie. Bierze moje dłonie.
- Przepraszam, że tak długo.
- Nie ważne. - pochylam się i go całuję. - Czekałam.
-  A ja szukałem. - Wyciąga coś z kieszeni.- To należy do ciebie.
- Nadal tego chcesz? - śmieję się przez łzy patrząc na pierścionek.
- Bardzo.
Na moją dłoń nasuwa diament. Uśmiecham się i znów go całuję.
- Sam zobacz. - kładę jego rękę na swoim brzuszku.
- Kopie.- Jest taki radosny. - Nabrałem nieco w prawy, przy córce Dereka.
- Córce? Masz jej zdjęcia?
Wyciąga telefon i pokazuje mi swoje zdjęcie z małą dziewczynką na rękach.
- Śliczna - uśmiecham się.
- Mam być chrzestnym.
- Gratuluję kochanie. Na pewno będziesz idealnym chrzestnym. Tego jestem pewna.
- Chce być idealnym tatą.
- Tego też jestem pewna.
W końcu lecimy. Zasypiam na kolanach Nialla.
Budzę się w łóżku. W naszym łóżku. Jestem wysapana i czuję się głodna.
Wstaję idąc do kuchni.
Niall siedzi w salonie razem z tatą.
- Cześć - macham im i idę robić obiad.
- Hej.- Niall idzie za mną.- Zaraz pizza będzie.
- Dobra - robię sobie herbatę.
Niall przyciąga mnie do siebie.
Wtulam się.
- Niall?
- Tak kochanie.
- To nie jest tak że marudzę....
- Tak.
- Zmienimy miejsce zamieszkania?
- A gdzie chcesz mieszkać?
- Tu, ale nie zmieścimy się w tym mieszkaniu, chyba...
- Kotku to mieszkanie to całe ostatnie piętro.
- Żartujesz?- dziwię się. O tym nie wiedziałam.
- Nie.
- No to nasza czwórka z pewnością się zmieści - mówię i nalewam wody do kubka. - Chcesz herbaty?
- Czwórka?
- Nom.
- Ja chyba liczyć nie umiem
- Bo ja to potrójny pakiet. Bierzesz nas?
- Bliźniaki?
- Nom.  kiwam głową.
Bierze mnie w ramiona i zachłannie całuje.
Uśmiecham się oddając pocałunek.
- Zdolny jestem.
- Bardzo - ciągnę za jego dolną wargę. - Raz a dobrze.
- Tak. Kocham cię.
- Dziadkiem będę? - wchodzi tata.
- Tak. Podwójnie.- mówi Niall
- Co?
- Bliźniaki.
- Wow.. - chyba jest zaskoczony.-  No.. wow..
- Tak wow
- Gratuluję - przyciąga mnie i całuje w czoło.
Przytulam się do taty.
- Zostawię was samych. Pilnuj ich Niall. - mówi i wychodzi
- Będę.
- Niall nie chcę psuć tej chwili, ale… głodna jestem.
Na zawołanie słyszymy dzwonek.
- Pizza
Uśmiecham się. Już po chwili jemy
- Ale masz apetyt.
- No wiesz nie jadłam za dużo.
- Jedz, a później zrobimy sobie wycieczkę po mieszkaniu.
Kończymy jeść. Myję ręce i wracam do Nialla.
Oprowadza mnie po reszcie mieszkania. Duża biblioteka i masa pustych pokoi.
- Jeju, naprawdę duże. - mówię z podziwem.
- Tak, ale i puste.
- No tak.
- Ale już nie długo.
- Będzie wesoło.
- Bardzo. Chcesz dekoratorkę czy może sama.
- Samaaa. - przyciągam go do siebie.
- Dobrze. Dam ci kartę.
Wywracam oczami i go całuję. Odrywam się i znów całuje.
Zachłannie oddaje moje pocałunki.
Wsuwam palce w jego włosy. Mój oddech jest poszarpany od tych pocałunków.
On obejmuje mnie w tali.
Kładę dłonie na jego policzki i wpijam się coraz namiętniej w jego usta.
Nie jest mi dłużny. Z tą samą żarliwością oddaje moje pocałunki.
- Chcesz, może? - dyszę odsuwając się. Ręce mam pod jego koszulą.
- Bardzo
- Chodźmy do sypialni
Bierze mnie za rękę i prowadzi do naszej sypialni.
Rozpinam mu koszulę i zsuwam z jego ramion.
Niall ściąga, że mnie koszulkę i kładzie na łóżku.
Trochę się dziwię jak on może mnie nadal chcieć
Całuje mnie po szyi.
To mnie rozpala coraz bardziej.
Jeździ dłońmi po moim ciele. Wysuwa palce za gumkę mojej bielizny.
Delikatnie się wiercę, ale jestem niecierpliwa. Chce żeby mnie dotykał.
Zsuwa ze mnie bieliznę.  Rozsuwa moje nogi. Całuje mój brzuszek.
Uśmiecham się na ten widok. Właśnie to chciałam zobaczyć. Jak cieszy się z naszych dzieci.
- Ale nie zrobię wam krzywdy?
- Nie zrobisz. - zapewniam go.
Całuje mnie w usta i pozbywa się swojej bielizny.
Wchodzi we mnie ostrożnie. Co jest bardzo przyjemne
Łapie się jego ramion.
Przymykam oczy i głęboko oddycham.
Zaczyna się we mnie poruszać.
Czuję się cudownie. Nasze ciała są jednością przez długi czas.
Oboje leżymy na łóżku. Tulę się do Nialla.
Zamykam oczy szczęśliwa.
Jest Niall i wszystko jest dobrze.
- Kocham cię. - mówię i całuję go
- Ja też cię kocham
- Ciągle to udowadniasz.
- I mam zamiar robić to do końca życia
Uśmiecham się do niego. Jeżdżę palcami po klatce blondyna.
Niall trzyma rękę na moim brzuchu.
- Przejdziemy się do lekarza?
- Jasne, w końcu musisz zobaczyć te maluchy.
- Tak. Koniecznie.
- Niall? Czy on nie żyje?
- Tak.
- Dobrze, że nic ci nie jest.
- Co mi miałoby być?
- Wiesz mogłeś wylecieć w powietrze.
- W porę ktoś mnie ostrzegł.
- Kto?
- Liam i Zayn
- Poważnie?
- Tak.
- Wow.
- Też się zdziwiłem. - całuje mnie w nos.- Który miesiąc.?
- Początek czwartego.
- Czyli jeszcze pięć.
- Mniej więcej
Uśmiecha się do mnie.- Chcesz coś z kuchni, bo idę po picie?
- Niee - kręcę głową. - Albo ..nie.
- To zaraz wracam.- zakłada bokserki i idzie do kuchni
Leże na poduszce wdychając jego zapach.
Nie wiem kiedy Zasypiam.

10 komentarzy:

Obserwatorzy