niedziela, 1 czerwca 2014

7. I believe I can fly.

Rano jak się budzę już go nie ma. Na łóżku leży tylko kartka z jego pochyłym pismem.:"Musiałem lecieć na spotkanie. Do zobaczenia późnię. N"
Uśmiecham się delikatnie i wstaję. Biorę prysznic odprężając swoje ciało. Ubieram świeże ubrania i idę do kuchni.
Śniadanie stoi już na stole. Biorę pieska na kolana i jem z nim. Tata nadal się nie odzywa, jest zamknięty w swoim świecie. Podaje mu herbatę i trochę sprzątam w domu. Tata siada przy stole i czyści monety. Martwię się o niego.
- Powinieneś porozmawiać z psychologiem .
- Tak bo jestem nienormalny
- Tato wcale tak nie mówię jasne?! Psycholog może po prostu z tobą porozmawiać.
- Nie chcę. Wystarczy.
- Uszanuj to że ja chcę.
- Ale ja nie chcę. NIe musisz się mną zajmować.
- Co ja źle robię że dostaję od życia po dupie co? Zawsze przy tobie byłam .akceptowałam inność i tylko próbuje ci pomóc. Trochę mam dość. - wychodzę trzaskając drzwiami.
Idę przed siebie. Łzy zbierają mi się w oczach. Zaczynają same spływać. Mam tego dość.
Siadam na jakiejś ławce i zaczynam płakać. Co ja złego robię ? Pomagam. Opiekuje się nim. Dobrze wiem że by nie dał rady sam. Ocieram oczy wierzchem dłoni, ale łzy nadal się zbierają. Jest mi po prostu przykro. Nie wiem co mam ze sobą zrobić.  Chodzę po mieście. Nawet telefonu nie mam. W końcu docieram pod firmę Nialla. Jak mnie taką zobaczy to zwolni mnie i wyrzuci z własnego życia. Wchodzę do środka bo zaczyna padać. Przy recepcji jest dużo osób więc siadam na fotelu przy wejściu. Z windy wychodzi Niall.
Odwracam głowę żeby mnie nie widział. Przestanie padać to wyjdę. Rozmawia chwilę z sekretarką i odwraca się w moją stronę.  Nie zauważy. Nie chcę żeby zauważył.
- Izabella?- Podchodzi do mnie.
- Nie nie ja .
Zasłaniam zapłakana twarz dłońmi.
- Chodź tu. - Przyciąga mnie do siebie.
- Padało. Przepraszam.
- CHodź pojedziemy na górę.- Ściąga swoją marynarkę i okrywa nią moje ramiona. Prowadzi mnie w stronę windy.- Hanna odwołaj wszystkie dzisiejsze spotkania.
- Niall nie...- patrzę na niego i przytulam się mocniej.
- Cii...- Jedziemy windą na górę.
Zamykam oczy zmęczona tym wszystkim. Jestem wściekła. Prowadzi mnie do swojego gabinetu. SIedzę na kanapie z kubkiem herbaty. Patrzę się w szklany stolik i wtulam policzek w marynarkę .
Pewnie mu przeszkadzam.
- Robię problem.
- Nie robisz.- Siada obok mnie.- Powiedz co się stało?
- Jestem mu nie potrzebna rozumiesz?
- Potrzebuje cię. On cię potrzebuje.
- Nie. Traktuje mnie jak obcą. Znów.
- Znów? Może powinniście spędzić trochę czasu ze sobą.
- Chcę ale on jest jak.. jak dziecko rozumiesz? - patrzę na niego. - Przerażone dziecko.
- I ty musisz mu pomóc.
- Niall nie daję rady. To ja jestem rodzicem w tej rodzinie.
- Dobrze, tobie też przyda się odpoczynek.
Ciągnę się za włosy zdenerwowana. Nie znam Nialla ale mu ufam.
 - Chciałam żeby poszedł do psychologa...
- I się nie zgodził.
- Nie. Jak mam do niego trafić?
- Pomału.
- Ja nawet nie wiem co mu jest. - znów się rozpłakuję .
Sadza mnie na swoich kolanach i uspokajająco kołysze. Pociągam nosem próbując dojść do siebie. Jest mi trudno.
- Zrobimy tak. Zjemy dzisiaj we trójkę kolację.
- Nie damy rady. Nie będzie chciał.
- Zobaczymy.
- Czemu to dla mnie robisz? - duszę się łzami
- Bo mi na tobie zależy.
- Ja mam same problemy.
- Poradzimy sobie.
Wtulam twarz w jego szyję. Przytula mnie do siebie. Czuję się bezpieczna. Jestem mu wdzięczna on nie wie jak bardzo.
- To co zbieramy się i zobaczymy co z twoim tatą?
Kiwam niezręcznie głową. Wychodzimy z jego biura i jedziemy do mnie.  Jestem zdenerwowana. Nie wiem jak się z nim dogadam. Co dziwne Niall łapie z nim jakiś kontakt. Ojciec odpowiada. Nie uśmiecha się. Jest smętny ale odpowiada na każde pytanie. Bawi się monetą.
- Zbierasz je? Mam w domu taką starą.
Patrzy na niego. Wstaje z krzesła i idzie mu pokazać całą kolekcję Niall z zaciekawieniem je ogląda.  Patrzę na nich. Podchodzę do taty i delikatnie go przytulam .
Uśmiecha się do mnie.
- Zjemy kolację we trójkę dobrze?
- Dobrze.
- Dziękuję ..- idę doprowadzić się do normalności
Jak wracam dalej siedzą na kanapie i rozmawiają. Uśmiecham się na ten widok. Nie przeszkadzam im. Idę robić kolację. Stawiam ją na stole i ich wołam Siadamy razem. Jest jakoś inaczej, nawet lepiej niż zazwyczaj. Atmosfera jest luźna. Słyszę śmiech taty. To jest całkiem miłe.
Później sprzątam. Tata zostawia nas samych. Siadamy razem na kanapie. Przenoszę się na jego kolana. Patrzę mu w oczy.
- Dziękuję. - delikatnie muskam jego usta.
- Proszę
- To dużo co zrobiłeś.
- Tak? Ja z nim tylko porozmawiałem.
- To pomogło. Na chociaż dzisiaj .
- Trzeba wszystko robić stopniowo.
- On ma takie  fazy.
- Trzeba go przekonać, żeby poszedł do lekarza. To mogą być stany lękowe. Coś co się kiedyś wydarzyło, może tak na niego wpływać.
- Pomożesz mi? - pytam cicho
- Tak.- Całuje mnie w czoło.- Muszę polecieć na dwa dni do Brukseli.
- Więc ja też.
- Na pewno chcesz zostawić go samego?
- Nie chcę. - odpowiadam. - Tylko nadal muszę na nas zarabiać.
- Powiedzmy, że jeden lot ci odpuszczę
- Na pewno?
- Na pewno.
- Niall? - opieram głowę o jego ramię.
- Tak skarbie
- Jesteśmy razem?
- Tak.
Uśmiecham się szeroko. Odwracam głowę i go całuję. Oddaje mój pocałunek.
- Cieszę się. Mam kogoś kto mnie w tym wspiera.
- Od tego jestem. I całkiem fajnego masz tatę.
- Jak da się z nim porozmawiać. _ uśmiecham się.
- Mi całkiem dobrze szło.
- Naprawdę byłam zaskoczona. Mile zaskoczona.
- Ja kiedyś zbierałem modele samolotów.
- I zgaduje że teraz nie masz na to czasu.
- Nie mam. Jestem zapracowanym człowiekiem.
-Wiem. Władcą świata. - całuje go w szyję i przymykam oczy.
- Tak.
- Moim władcą świata.
- Twoim?- patrzy na mnie roześmiany.
Jestem zmęczona całym dniem.
- Tak. Ja mam malutki świat. W nim jesteś ty.
- może pani tego świata poszłaby spać.
- No fajny pomysł - mówię sennie .
Niall bierze mnie na ręce i niesie do pokoju.
- gdzie masz piżamę
- Pod poduszką - mruczę.
Wyciąga ją i zaczyna mnie rozbierać.
- Będziesz nunać ze mną? - ziewam.
- Co robić?
- Spaaać. - śmieje się.
- Tak.- Ubiera mnie w piżamę, a myślałam że woli mnie rozbierać.
- Lubię spać w bieliźnie. - mówię zakopując się w kołdrę. Zamykam oczy i czekam aż położy się obok.
Obejmuje mnie w tali i przyciąga do siebie.
- A ja mam zamiar spać więc zostaniemy przy twojej piżamce
- No dobra. - całuję jego obojczyk. Zasypiam okropnie zmęczona.

7 komentarzy:

  1. Świetny! Nie mogę się doczekać następnego ;*
    ~ Nix

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny. Niall jest taki kochany. Dopiero właściwie to jest początek bloga, a ja już chcę żeby została panią Horan. Czekam na następny i zapraszam do siebie http://you-drive-mecrazy.blogspot.com/
    Loffciam <333

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy