- Pobudzasz mnie wiesz o tym?
- Ale czym?- pyta niewinnie.
- Dotykiem.
- A tym...- ściska mocniej moje kolano.
- Niall...- cicho wzdycham. Robi mi się tam gorąco.
Uśmiecha się niewinnie i zaczyna jeść szarlotkę którą nam podano.
On jest okropny. Wszystko robi celowo
- Spróbuj, jest bardzo dobra.- Nabiera kawałek na swój widelczyk i wkłada mi do ust, a jego dłoń wędruje po moim udzie.
Przełykam ciasto. Okay, dobre ale ja myślę o czym innym.
Mógłby przestać... a może nie. Sama już nie wiem.
Łapię jego dłoń i przytrzymuję.
- Kochanie?
- Tak?
- O czym ty myślisz?
- O niczym. Naprawdę Niall. - kiwam głową.
Niech mnie dotyka. Podchodzi do nas kelnerka z rachunkiem.
Boże wychodzimy a ja chce najszybciej znaleźć się w domu. Najlepiej z nim w łóżku
Wsiadamy do samochodu, a przed nami korek.
- Nie wytrzymam, Boże no.
Patrzy się na mnie nieco zdziwiony,
- Nie słuchaj.
- Jasne.- Trąbi na faceta przed nami
Opieram głowę o szybę. Jeszcze chwila i sama sobie to zrobię
Przygryzam wargę i patrzę na ten durny korek przed nami.
Powoli ruszamy,
Mozolnie dojeżdżamy do jakiegoś skrzyżowania.
Stukam palcami o szybę. Nigdy nie byłam tak niecierpliwa
- Jeszcze z dobrą godzinę, mówi znowu się zatrzymując. Stoimy na światłach. Zachciało mu się restauracji na drugim końcu miasta
- Nie lubię cię.
- Myślałem, że mnie kochasz.
- Tak troszkę.
- Czemu tylko troszkę.
- Bo jest korek.
- Korek ma coś do twojej miłości?
- Oj Niall no - jęczę
- Nioe.
- To czemu troszkę?
Całuję go w policzek.
- Ty juz wiesz
- Co ja mam zrobić, żebyś kochała mnie bardziej niż troszkę?
- Hhaha nie wiem. Zrób tak żeby szybciej jechać. - żartuję
- Nie da rady.- Odwraca się do mnie i całuje. - Jesteś niezaspokojona.
- Zdecydowanie.
- I co ja mam z tym zrobić? Związać i brać dopóki nie będziesz miała zdecydowanie dość?
- Zdecydowanie tak.
- Bardzo zabawne
- Ale to jest bardzo dobry pomysł.
Patrzy się na mnie zaszokowany.
- No co?
- Zastanawiam się co ci siedzi w głowie
- Zaspokojenie. – całuję go.
- Kochanie prowadzę.
- Stoisz w korku misiu, jeśli już.
- Taa, korek
- Korek uprzykrza mi życie.,
Śmieje się i skręca. Gdzie on jedzie?
Jak to będzie skrót to dziękuję Bogu.
Nie poznaję tej okolicy.
- Gdzie jedziemy?
- Nie daleko.- Odpowiada. - Dzisiaj mamy dzień seksu w niekonwencjonalnych warunkach.
- Zapamiętam. - pstrykam palcami śmiejąc się.
- Tak.- Skręca w boczną uliczkę i jedzie przez las.
- Matko, las?
- Raczej moje auto.- Trochę małe te jego auto.
- Auto mówisz
- Tak.
- Dobry pomysł., - uśmiecham się.
- Jedyny jaki miałem.- Zatrzymuje się i odsuwa swój fotel do tyłu.
Wskakuję mu na kolana i zaczynam całować.
Trochę mało wygodnie.
Ale nie przeszkadza mi to teraz.
Trzymam jego twarz dłoniach i zachłannie całuje. Niall sprawnie zsuwa nieco swoje spodnie.
Wystarczy, że podniosę biodra i gdy je opuszczę jest we mnie.
O Boże... Rozkoszuję się tym uczuciem.
Bardzo szybko dochodzę. Moja ręka ześlizguje się po szybie zaparowanej od naszych oddechów
Siedzę nadal na jego kolanach. Niall całuje mnie po szyi.
- Masz dość?
- Ciebie nigdy.
- Kochanie -składa mi czuły pocałunek na ustach.
- Tak?
- Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham. - całuję go.
Przytula mnie do siebie.
Siedzę tak wtulona w niego. Nie mam zamiaru się nigdzie ruszać.
- Nie myślałem, że będę kiedyś chciał tego wszystkiego.
- Czego?
- No miłość, domu, ślubu dzieci. Całej tej przyszłości.
- A teraz chcesz - uśmiecham się patrząc mu w oczy, - Ze mną?
- Tylko z tobą.
Całuję go przelewając w pocałunek całą miłość
Oddaje pocałunek. z tą samą zachłannością.
- Mój. - wtulam się.
- Tylko twój.
W końcu trzeba było ogarnąć się i wrócić do domu.
Niall musiał skończyć swoją pracę.
Leżę na dywanie i oglądam film.
Zajadam się popkornem i co raz śmieję się z filmu
Odbieram dzwoniący telefon. Już na starcie słyszę Stylesa.
- Tam, gdzie mnie nie znajdziesz wujku. - śmieję się.
- Kurwa, gdzie?
- Nie ważne.
Klnie jeszcze raz i się rozłącza
- Pff. - prycham i idę do kuchni. Biorę coś zimnego do picia.
Wracam do oglądania filmu. Dołącza do mnie NIall.
Kładę głowę na jego klatce.
Przyciąga mnie od siebie. Całuje w nos i razem kończymy film.
- Nie wracam do domu, bo u taty nocuje Soooophie.
- Woow
- Tak, chyba go ta prawda męczyła, ale teraz o wszystkim wiem.
- I może się rodzeństwa dorobisz.- Żartuje NIall.
- Tsa, pff chyba się nie doczekam. - cmokam go w policzek
- Skąd wiesz? Tego się nie zapomina jak jazdy na rowerze.
Zaczynam się głośno śmiać.
- Prędzej dziadkiem zostanie - wstaję i idę pod prysznic
- Może cię jeszcze zaskoczyć.- Niall idzie za mną.
- Idziesz ze mną?
- Jeśli mogę.
- Pewnie.
Zaczyna mnie rozbierać
Ja mu się odwdzięczam.
Lądujemy pod strumieniem ciepłej wody
Myjemy swoje ciała nawzajem. Na więcej nie mam siły.
Później Niall niesie mnie do łóżka.
Przytulam go mocno.
- Derek chwalił mi się USG. Nagrał sobie jak bije serce dziecka.- mówi.
- Ale to słodkie.
- Tak. Bardzo.- Patrzy mi w oczy.- Coś ty ze mną zrobiła.
- Nauczyłam kochać. - uśmiecham się delikatnie
- Nagle pomyślałem, że też tak chcę.
- Dziecko?
- Tak. Tego całego szczęści, kupowania małych rzeczy, chodzenia na przedstawienia.
Uśmiecham się i głaszczę jego policzek.
- Nieprzespanych nocy i słów tato
- Wiesz, co? - szepczę mu do ucha. - Ja też tego chcę.
Przytula mnie do siebie i całuje w głowę.
Jestem bezpieczna i szczęśliwa.
- Niall, ale kiedyś będę też chciała latać.
- Wiem. Kupię ci samolot.
- Nie, nie.
- Tak, tak, tak.
- Nie i nie. Nie chcę samolotu tylko pracę - śmieję się.
- Będziesz miała pracę. Bardzo odpowiedzialną.
- Jaką?
- Bycie mamą.
- Tak kochanie, ale - całuję go i przewracam na poduszki. - Mogę robić to w ciąży i potem gdy np. dziecko będzie duże.
- Wolałbym nie.
- Wiesz, że nie na długo.
- Ale i tak wolałbym nie. Możesz latać ze mną.
- Ktoś musi być z dzieckiem
- No więc postanowione zostajesz w domu.
- Nie ma tak dobrze. - śmieję. - I ja nie jestem w ciąży.
- Ale będziesz- całuje mnie w usta.
- Kiedyś - oddaję pocałunek.
- Niedługo.
Śmieję się i zakopuję w kołdrze. Zamykam oczy.
Nie daje mi spokoju i całuje ciągle po szyi.
- Kotku. - mruczę nadal nie podnosząc powiek.
- Co?
- Do czego dążysz?
- Do niczego.
- Fajnie, bo mam jutro rano psychologa więc idziemy spać.
- Psychologa?
- Tak.
- Po co?
- Z tatą.
- Aaa. No dobra to śpij
Śmieję się i zaraz zasypiam.
~~*~~
Niall zajmuje się wydaniem mojej książki. A raczej zajął się. Bo teraz latam jako stewardessa, przeważnie on leci ze mną i promuje " Marzenia w chmurach" Nie jest zadowolony, że wróciłam do pracy. Ale chcę się tym nacieszyć póki nie mamy dziecka, chociaż go chcę. Niall też go chce. Tak bardzo się zmienił. Zrobił się jeszcze bardziej kochany Po prostu cudowny. Stoję przed pasażerami wskazując im wyjścia awaryjne,
Uśmiecham się. Tak, to jest moja ulubiona praca, chociaż czasem ludzie mnie irytują.
Nie boję się już. Startujemy.
Cały lot przebiega zgodnie z planem
Lądujemy w Oslo.
Na lotnisku jest pełno ludzi.
Ledwo co przepycham się przez tłum. Są też dziennikarze. Często mi robią zdjęcia. To takie dochodzenie czy nie zdradzam Nialla?
To po prostu śmieszne.
Jadę do hotelu i od razu dzwoni mój telefon.
- Hej skarbie.
- No hej. - stoję przy oknie.
- Jak tam widoki?
- Zimaaa.
- Uuuu to straszne.
- Tak, straszne. Co u ciebie?
- Trochę smutno
- Też tęsknie, ale nie ma mnie od 5 godzin.
- Wiem i to straszne.
- Oh Niall. - śmieję się. - Byłeś u mojego taty? - złapali dobry kontakt.
- Tak. Razem pijemy z tęsknoty.
- O matko. Straszne
- No bo wy kobiety jesteście straszne. Zostawiacie nas
- A Sophie gdzie?
- Na zjeździe antyków
- Aaa. - śmieję się. - Poradzicie sobie.
- Ja chcę do ciebie. Muszę się pozbyć tych linii lotniczych.
- Dlaczego?
- Bo wtedy nie dam ci latać.
- Idź ty. Mam prawo.- śmieję się.
- Wiem. A i chcę dzidziusia.- On chyba już wypił.
- Połóż się spać kochanie
- Nie bez ciebie.
- Musisz. Idź. Dobranoc skarbie.
- Nie kochasz mnie.
- Kocham.
- To udowodnij.
- Niall, ja pracuję - śmieję się. - A ty pijany jesteś
- Wyjdź na balkon.
Robię co mi każe.
Patrzę w dół. Macha do mnie.
- Serio zima.
- Niall! - krzyczę. - Zwariowałeś!
- Tak, przez ciebie. Ale mam własny samolot i mogę latać gdzie chcę.
- Bożeee. - idę na dół.
Bierze mnie od razu w ramiona.
- Mówiłem, że tęsknię.
- Jesteś nienormalny. - całuję go namiętnie w usta.
- Tak trochę.
- Chodź do pokoju. - biorę go za rękę.
Idziemy na górę.
Zamykam drzwi za nami od pokoju. Naprawdę mnie zaskoczył.
Całuje mnie w usta.
Zdejmuję z niego płaszcz.
- Bardzo, bardzo tęskniłem- mówi między pocałunkami.
Opadam na łóżko i ciągnę go za sobą.
Śmieje się głośno i przygniata mnie do materaca.
- Bardzo? - mruczę mu do ucha.
- Bardzo, bardzo...
- Udowodnij. - uśmiecham się.
Całuje mnie w usta, po chwili zjeżdża na moją szyję, a palcami rozpina moją spódnicę. Mój uniform znajduje się na podłoże już po chwili. Obdarowuje mój dekolt pocałunkami a dłońmi rozsuwa moje nogi. Dotyka mnie przez bieliznę. Cicho wzdycham. To takie przyjemne. On tu jest.
Nie przestaje mnie całować. Teraz mój brzuch, a po chwili uda.
- Oh... - wiercę się.
Zsuwa ze mnie bieliznę. Jedna moja noga stoi na podłodze, a drugą mam zgiętą. Niall klęczy i mnie całuje.
Moje myśli odpływają gdzieś daleko. Jestem ja i on. Jego usta.
Boże, co on ze mną wyprawia.
Jęczę trochę głośniej. Bo chcę już go w sobie.
- Oh... kochanie- Niall całuje mnie w usta,
- Nie znęcaj się..
Ściąga swoje spodnie i po chwili czuję go w sobie. Oplatam jego pas. Jest taki zdecydowany. Wreszcie nie tak delikatny. Bierze mnie szybko i ostro. Zamyka mi usta kolejnymi pocałunkami. Mój głos rozchodzi się mimo to po całym pokoju. Dochodzę głośno krzycząc. Próbuję łapać oddech. Niall kładzie się obok mnie.
Kładę dłoń na klatce i oddycham coraz wolniej.
- Wierzysz mi?
- Bardzo.
Całuje mnie w czoło i przyciąga do siebie.
- Jutro lecę do Bejrutu. Wróć do domu co? - całuję go w usta.
- Może wrócimy razem.
- Pracuję. - wtulam się.
- Jasne.- Wstaje z łóżka.- Wrócę do domu.
- Nie. - przyciągam go na łóżko. - Nie kłóćmy się oto. Przecież potem będę zawsze w domu.
- Chce teraz.
- Dobra, ale rano.
Uśmiecha się i całuje mnie w głowę. Czemu ja mu zawsze ulegam?
Nie wiem... Ale on czasem jest cholernie wkurzający
- Ale to nie znaczy że zwalniam się.
Przewraca tylko oczami. Ja też wywracam oczami i zasypiam po jakimś czasie Rano budzę się pierwsza. Niall śpi mocno mnie obejmując. Całuję go w czoło. Otwiera oczy i patrzy na mnie tymi niebieskimi oczami.
- No hej.
Podnosi się lekko i całuje mnie w nos.
- Wstajemy?
- Nie- mówi i przyciąga mnie do siebie
- Kochanie - śmieję się.
- CO?
- Eh nic.
Obejmuje mnie i całuje po szyi.
- A tobie co chodzi po głowie?
- Zupełnie nic.
- Ah, jasne.
- No nic- jeździ dłonią po moim ciele.
Uśmiecham się. Jak ja kocham jego dotyk.
- A ty masz na coś ochotę?
- Na ciebie. Jak zawsze.
Powoli i delikatnie mnie rozpala. Całujemy się i dotykamy. Jest cudownie. Siedzimy na łóżku i jemy śniadanie.
- Szantażujesz mnie wiesz?
- Nie.
- Tak.
- Czym niby?
- Tym, że się obrażasz. A ja nie chcę się z tobą kłócić, więc ulegam. Całuję go
- Po prostu wolę mieć cię w domu
- Wiem.
- Więc cię nie szantażuje
- Dobra idę pod prysznic - wchodzę do łazienki.
- Jasne.
Wchodzę pod prysznic i myję się.
Tylko w ręczniki idę do pokoju bo zapomniałam rzeczy. Niall ciągnie mnie za rękę na swoje kolana.
- Może pojedziemy na jakieś wakacje. Weźmy twojego tatę i Sophie do brukseli.
- Wspaniały pomysł kochanie. - uśmiecham się.
- To się cieszę, że ci się podoba.
Całuję go w policzek. co prawda pracowałam tylko dwa miesiące i wakacje mi nie są potrzebne, ale nie będę się z nim kłóciła. Wstaję i biorę ubrania.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Uśmiecha się do mnie i kładzie na łóżku. Idę do łazienki. Ubieram się i poprawiam włosy.
Wracam do pokoju Niall rozmawia przez telefon z moim tatą.
W końcu wylatujemy z Oslo i lecimy do Londynu.
- Ale nie jesteś na mnie zła?
- Nie.
- To dobrze.
Uśmiecham się. Jedziemy najpierw do mnie. Przekraczam próg i dobrze czuję zapach takich perfum. Nie święta trójca rozmawia z tatą. Zatrzymuje się w pół kroku.. Niall patrzy zaszokowany.
- Co wy tu robicie? - pytam cicho.
- Odwiedzamy starego kumpla.
- Wyjdź stąd - warczę na Zayna.
- Spokojnie my tylko rozmawiamy.
- A mnie to kurwa obchodzi. - podchodzę do niego. - Wyjdź. - powtarzam. Tata nie wygląda najlepiej,
- Już idziemy. Do zobaczenia Horan.
Przechodzą szturchając go ramieniem. Zamykają drzwi za sobą
Podchodzę do taty i go przytulam.
- W porządku? - pytam.
- Tak
- Idź się połóż.
Idzie na górę do swojego pokoju. Siadam zdenerwowana na sofie. Wsuwam palce we włosy. Jak oni mogą tak bez karnie wejść, to ja się boję wyjść na ulicę.
Niall przytula mnie do siebie.
- Czego oni chcą?
- Nie wiem skarbie.
Oddycham głęboko i nie chcę już o tym myśleć
Całuje mnie w głowę.
- Zostańmy tu dziś.
- Dobrze, zostaniemy.
Do wieczora chodziłam do taty i pytałam czy w porządku. Nie było najgorzej. W końcu biorę prysznic i kładę się z Niallem do łóżka.
Przyciąga mnie do sobie i zasypiamy.
Suuper z niecierpliwością czekam na nn:)
OdpowiedzUsuńCo oni tam robili? I rozwala mnie "wujek" :D
OdpowiedzUsuńbelieveit-justinbieber.blogspot.com
Swietny ♡
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze oni nic im nie zrobią :)
Boskie <3333
OdpowiedzUsuńBrakuje mi słów. To jest takie mega. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubie to opowiadanie. cały czas intryguje mnie jej ojciec... zobaczymy co z tego wyniknie. :)
OdpowiedzUsuńweny! :*
woooow :oo i co ja mogę? zajebisty ale... intrygujący. nie mam pojęcia o co loto ale snuje pewne domysły xd może się sprawdzą :p ogólem świetny jak zawsze i weny życzę :))
+ zapraszam do mnie.
dopiero zaczynam :) life-
complications-
fanfiction.blogspot.com
@GosiaSpeedway
Superowe :D
OdpowiedzUsuńi jakie dłuuuugie :)